Policja pod nadzorem prokuratury wyjaśnia okoliczności pożaru fabryki mebli w Bisztynku koło Bartoszyc (warmińsko-mazurskie). Właściciel fabryki ocenił starty na co najmniej 1,5 mln zł – poinformowała asp. Marta Kabelis z bartoszyckiej policji.
Jak podał w poniedziałek rzecznik warmińsko-mazurskiej straży pożarnej Rafał Melnyk, zawiadomienie o pożarze wpłynęło do strażaków ok. 12.40. Według zawiadamiającego palić się miała fabryka i magazyny przy ulicy Kolejowej w Bisztynku przy drodze krajowej 57. Około 30 pracowników opuściło fabrykę przed przyjazdem straży pożarnej. Hala, gdzie pożar się rozprzestrzeniał, miała powierzchnię 12 na 60 metrów.
Pożar gasiło przez kilka godzin i potem dogaszało pogorzelisko 15 zastępów straży pożarnej, czyli 52 strażaków z okolicznych jednostek. Spalił się dach, który wpadł do środka hali. Spłonęły gotowe meble i półfabrykaty do produkcji mebli tapicerowanych.
Pożarowi towarzyszyło bardzo silne zadymienie.
Asp. Marta Kabelis poinformowała, że przyczyny pożaru są nieznane. Policja przyjęła zawiadomienie od właściciela fabryki. Czynności będą prowadzone najprawdopodobniej we wtorek. Dokonane zostaną oględziny miejsca. Będzie w nich brał udział biegły. Przesłuchani zostaną też świadkowie – dodała.
