Przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku zakończył się w poniedziałek proces pracownika naukowego, w pierwszej instancji nieprawomocnie skazanego w związku z nieprawidłowościami w realizacji projektu badawczego dofinansowanego z UE. Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie utracił w ten sposób 2,4 mln zł refundacji.
Apelacje złożyły wszystkie strony, w tym pełnomocnik uniwersytetu. Wyrok ma być ogłoszony za dwa tygodnie.
Projekt badawczy dotyczył innowacji w akwakulturze ryb, ze szczególnym uwzględnieniem rozrodu ryb. Dofinansowany był z Europejskiego Funduszu Rybackiego, a oskarżony był jego kierownikiem i miał pełnomocnictwo do dysponowania pieniędzmi na ten cel.
Prokuratura zarzuciła mu, że w latach 2011-2013 nieumyślnie „poprzez niezachowanie należytej ostrożności i mogąc przewidzieć skutki swych działań”, nie dopełnił swoich obowiązków. Miało chodzić o braki w dokumentacji wykonania zadań wymienionych w projekcie. W zarzutach jest też mowa o nadużyciu udzielonych mu uprawnień, nie zachowaniu zasadności i racjonalności wydatków na wynagrodzenia, przez co miał on się przyczynić do utraty nieco ponad 2,4 mln zł refundacji.
Proces w pierwszej instancji trwał ponad dwa lata, zanim doszło do wydania nieprawomocnego wyrok, odbyło się 37 rozpraw i przesłuchano blisko 80 świadków.
Ponad półtora roku temu przed Sądem Okręgowym w Olsztynie zapadł wyrok skazujący; sąd skazał naukowca na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata, 50 tys. zł nawiązki na rzecz Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego oraz łącznie 10 tys. zł grzywny. Od części zarzutów oskarżonego uniewinnił.
Apelacje złożyły wszystkie strony, w tym pełnomocnik Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Uczelnia domaga się bowiem naprawienia szkody finansowej w całości, ewentualnie – podniesienia kwoty nawiązki do sumy maksymalnej 200 tys. zł. Obrona wnioskuje o uniewinnienie, ewentualnie uchylenie wyroku i zwrot sprawy do ponownego rozpoznania sądowi w Olsztynie.
Wyrok zaskarżyła też olsztyńska prokuratura okręgowa; domaga się m.in. uchylenia wyroku w części uniewinniającej (chodziło o zarzuty oszustwa związane z opracowaniami autorskimi).
Sprawa już trochę stara i przyschnięta. Były udowodnione poważne nadużycia a co za tym idzie zarzuty wobec profesora odpowiedzialnego za projekt. Mogło to uczelnię kosztować ponad 30 mln, kosztowało 2.4 mln. Więc i tak nie wyszło najgorzej. I dla pana profesora też jak się okazuje, bowiem po tej całej węgorzowej chryi dalej występuje on w mediach, nie tylko lokalnych, jako wybitny specjalista ichtiolog…
Przez kilka lat przekonywano Polaków, że będziemy potęgą w hodowli węgorzy. Ale wszystko to okazało się oszustwem.