Na Mazurach tego lata odpoczywa rekordowo dużo turystów. Oblegane są plaże i nadbrzeżne knajpki. Niewiele osób nosi maseczki, w kolejkach do lodziarni, czy barów dystans społeczny praktycznie nie istnieje.
Tego lata na Mazurach turyści dopisują. Ratownicy MOPR od wielu dni mówią, że „po wodzie pływa wszystko, nawet to, co przez lata stało pod plandekami”. Tłoczno jest na plażach i na straganach nad wodą.
W czwartek po południu w Mikołajkach zatłoczona była, jak co dnia, wioska żeglarska i okolice fontanny z Królem Sielaw. Turyści spacerowali, robili zakupy na straganach – mało kto miał na twarzy maseczkę. W kolejce po lody przy nadbrzeżu dystans społeczny nie istniał – jedni stali tuż za drugimi.
W Giżycku tego dnia oblegane były okolice plaży, tłoczno było w knajpkach przy kładce. Wśród czekających na posiłek dziennikarz zauważył zaledwie kilka osób w maseczkach. „Gorąco jest, nie ma co przesadzać. Tu i tak wirusa nie ma” – powiedział mężczyzna zapytany, dlaczego czeka na posiłek bez maseczki na twarzy. Rozmówca podkreślił, że specjalnie wybrał Mazury na miejsce wypoczynku, ponieważ w tym regionie notuje się najmniej w kraju zachorowań na koronawirusa.
Dotąd w woj. warmińsko-mazurskim odnotowano w sumie 414 przypadków zachorowań, w czwartek odnotowano nowych 12 zakażeń. Dla przykładu w powiecie Giżyckim jest obecnie 8 potwierdzonych zakażeń, w powiecie mrągowskim – nie ma teraz ani jednego potwierdzonego zakażenia.
Mimo dobrej sytuacji epidemicznej wielu mieszkańców Mazur obawia się beztroski turystów, którzy maseczek nie zakładają nie tylko w ogródkach restauracyjnych ale i w sklepach. Sprzedawczyni w sklepie w Kruklankach została ostatnio obrzucona wyzwiskami przez turystę, którego poprosiła o założenie maseczki. „Nasi mieszkańcy przestrzegają w kolejkach dystansu, noszą maseczki. Turyści mają bardzo często te zasady za nic” – powiedziała sklepowa.