Dla lokalnych budżetów początek roku okazał się fatalny. W wielu miejscach w Polsce w styczniu dochody z PIT nieoczekiwanie spadły w porównaniu ze styczniem 2019 roku – wynika z informacji zebranych przez „Rzeczpospolitą”.
Według gazety, spadek dochodów z PIT odnotowały duże miasta: Katowice, Olsztyn (spadek ok. 3 proc.), Lublin czy Bydgoszcz (ponad 2,5 proc.), ale także niewielkie gminy, np. podwarszawski Brwinów (mniej o 0,2 proc.).
Jak pisze dziennik, kiepskie dochody z PIT to głównie efekt rządowej reformy tego podatku (czyli obniżki stawki z 18 do 17 proc., podwojenia kosztów uzyskania przychodów oraz tzw. zerowego PIT dla młodych). Ale mało kto się spodziewał, że będą aż tak niskie.
Jak podkreślił w rozmowie z „Rz” dyrektor biura Związku Miast Polskich, Andrzej Porawski, te dane oznaczają, że plany resortu finansów zakładające wzrost wpływów z PIT w tym roku o ok. 2 proc. są znacząco przeszacowane. „W sumie reforma PIT ma kosztować samorządy, czyli mieszkańców, 6 mld zł rocznie” – powiedział.
„Rzeczpospolita” podaje, że najprawdopodobniej na początku marca w Senacie ruszą prace na ustawą rekompensującą samorządom ubytki w PIT, jednak nawet samorządowcy zaangażowani w przygotowanie projektu przyznają, że szanse na to, iż Sejm poprze taki projekt, są bardzo małe.