5.1 C
Olsztyn
niedziela, 22 grudnia, 2024
reklama

Akcja „Zapal światełko Mazurom”

WiadomościAkcja "Zapal światełko Mazurom"

Miłośnicy Mazur apelują, by odwiedzający groby bliskich miłośnicy regionu zapalali także światełka na grobach Mazurów, które często są dziś opuszczone i zaniedbane. Często też groby te są tuż za ogrodzeniami aktualnie funkcjonujących cmentarzy.

Akcja zapalania światełek na opuszczonych mazurskich grobach ma przypominać współczesnym mieszkańcom regionu o rdzennych mieszkańcach – Mazurach. Zapoczątkował ja kilka lat temu miłośnik Mazur i wydawca książek o historii tej krainy Waldemar Mierzwa z Dąbrówna.

„Jak co roku proszę Was, byście w te nadchodzące listopadowe dni znaleźli czas, by pójść na stare mazurskie cmentarze. Znajdźcie wśród stert jesiennych liści, porozbijanych mogił, poniszczonych krzyży i poskręcanych ogrodzeń miejsce na +swój+ znicz. Przystańcie na chwilę, skłońcie głowę lub po prostu pomilczcie, a potem zapalcie, proszę, światełko Mazurom. Ta ziemia była także ich małą ojczyzną. Pamiętajmy o tym chociaż raz w roku” – zaapelował w mediach społecznościowych Mierzwa.

Mazury są specyficznym regionem. jeśli chodzi o dawne cmentarze: tu małe nekropolie są niemal w każdej wsi. A są i takie wsie, w których jest ich nawet kilka. Wynika to stąd, że gdy z powodów sanitarnych w początkach XIX wieku zakazano pochówków przy kościołach, Mazurzy zaczęli chować swoich bliskich na cmentarzach zakładanych przy wsiach. Często na miejsce pochówku wybierano pagórki, z których roztaczał się widok na rodzinną wieś zmarłego, a tam gdzie było to możliwe, także i na pobliskie jezioro.

Tekla Żurkowska, autorka pracy „Mazurskie cmentarze. Symbole w krajobrazie” zauważa, że takie położenie tworzyło związek pomiędzy światami żywych i zmarłych, bo „skoro zmarły miał możność +spoglądania+ na swoich bliskich lub znajomą okolicę, to przybliżało go to do świata żywych, wprowadzało nadzieję na przyszłe spotkanie”.

Wiejskie cmentarze mazurskie cechowała prostota formy, zakładano je najczęściej na planie prostokąta, często z aleją prowadzącą przez środek, dzielącą je na dwie części. Granice, czasem także alei, wyznaczały drzewa. Jak podkreśla Waldemar Mierzwa, dzisiaj to właśnie kępy starodrzewu i zdziczałych krzewów pozwalają nam odnaleźć w krajobrazie zapomniane miejsca pochówku Mazurów.

Mazurzy na cmentarz mówili „smyntorz” lub „kerchow”; był on dla nich jedynie miejscem pochówku doczesnych szczątków człowieka. Uważali, że jeśli ktoś wierzył w Chrystusa i jego zbawienie, a przy tym pędził dobre życie, to po śmierci na pewno cieszy się radością nieba. Ten, kto nie wierzył, lub wierząc ciężko grzeszył, został potępiony i żadne ludzkie modlitwy czy prośby nie mogły mu już w niczym pomóc.

Mazurskie wiejskie cmentarze są dziś często opuszczone, bo po wojnie wielu Mazurów wyjechało do Niemiec. Dziś potomkowie tych ludzi nie odwiedzają tych grobów. W wielu miejscowościach porządkują je harcerze czy uczniowie pobliskich szkół, często też lokalne stowarzyszenia działające we wsiach porządkują zaniedbane i często zniszczone mazurskie nekropolie.

W nielicznych przypadkach, np. we wsi Pozezdrze czy Kruklanki groby Mazurów są dziś otoczone przez współczesne nagrobki. W innych zaś, np. w Budrach, groby Mazurów są tuż za płotem współczesnych cmentarzy. Są zaniedbane i zarośnięte.

Prośba o pamięć o grobach Mazurów nie jest pierwszą tego rodzaju akcję Mojej Biblioteki Mazurskiej. Wcześniej z powodzeniem namawiała ona mieszkańców regionu do sadzenia w ogrodach tradycyjnych roślin – malw i lilaków, zwanych bzami.

Zapisz się do naszego newslettera

Wysyłamy tylko najważniejsze wiadomości

0 komentarzy
Najlepsze
Najnowsze Najstarsze
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Polecane