15 września został zamknięty Beach Bar przy ul. Jeziornej. Zaciekawiła nas ta sytuacja, gdyż odnowiona plaża miejska, przy której lokal się znajdował, to oczko w głowie władz miasta, a bar zakończył działalność zaledwie po kilku miesiącach.
Dzierżawca lokalu, pan Łukasz, stwierdził, że musiał zamknąć bar, gdyż OSiR w sierpniu zabronił mu sprzedaży alkoholu – powodem miała być lokalizacja obiektu na terenie sportowym. Najemca przyznał, że to był dla niego największy cios. Innego zdania są urzędnicy. – Nie wiemy, dlaczego lokal zakończył swoją działalność – przyznaje Tomasz Kalinowski, kierownik CRS Ukiel. – Każdy dzierżawca podpisuje z nami indywidualną umowę. Beach Bar nie mógł sprzedawać alkoholu, bo nie miał koncesji.
Podobnego zdania są ratuszowi urzędnicy. – Nie wystawialiśmy panu Łukaszowi koncesji w Urzędzie Miasta – mówi Marta Bartoszewicz, rzecznik prasowy magistratu. Natomiast dzierżawca twierdzi, że tę koncesję miał.
Właściciel Beach Baru odnotował wzmożoną kontrolę zarówno Straży Miejskiej, jak i Sanepidu. Jego zdaniem było to pokłosie imprezy z 13 czerwca. Grzegorz Szczęsnowicz, rzecznik prasowy olsztyńskiej SM, przesłał nam pismo, w którym napisał, że strażnicy rzeczywiście przeprowadzili kontrolę Beach Baru, a zebrana dokumentacja została przekazana Komendzie Miejskiej Policji. Z kolei Mariola Plichta, oficer prasowy KMP, wytłumaczyła, że sprawą zajęli się policjanci z Wydziału Kryminalnego, którzy pod nadzorem prokuratora prowadzą postępowanie w sprawie sprzedaży alkoholu bez wymaganej koncesji. – Sprawa nie jest zakończona, nikt jeszcze nie usłyszał zarzutów. Trwa ustalanie wszystkich okoliczności, a także przesłuchiwanie świadków – wyjaśniła rzecznik olsztyńskiej policji.
Beach Bar zaczął działać 1 maja. Feralną imprezę – jak się później okazało pierwszą i ostatnią – zorganizował 13 czerwca. Na Facebooku 1 500 młodych osób zapowiedziało, że weźmie w niej udział. I chociaż pan Łukasz twierdzi, że na pewno nie przyszło aż tylu gości, bo nawet nie zmieściliby się na terenie lokalu, to urzędnicy nie mieli wątpliwości, że była to impreza masowa. – Wiem, że był fajny oddźwięk w niektórych środowiskach – dodaje Kalinowski. – Ale trzeba było pamiętać o zasadach bezpieczeństwa. Organizator nie spełnił określonych warunków. Przede wszystkim nie uzyskał zgody administratora terenu na organizację takiej imprezy. Dla nas zdrowie ludzkie jest najważniejsze, a nikt nie zapewnił bezpieczeństwa uczestnikom tego wydarzenia – tłumaczy kierownik CRS Ukiel.
Już od połowy sierpnia Beach Bar stoi pusty. Przetarg na dzierżawę tego lokalu odbędzie się wczesną wiosną.