Jedna z największych atrakcji turystycznych na Mazurach – zabytkowy most obrotowy w Giżycku nad Kanałem Łuczańskim – znowu uległa awarii. Most został bezterminowo zamknięty.
Most obrotowy nad Kanałem Łuczańskim, łączącym jeziora Kisajno i Niegocin w Giżycku został wybudowany 120 lat temu. Ma 20 metrów długości i 8 metrów szerokości, a mimo tego, że waży 100 ton, obsługuje go ręcznie jedna osoba. Jego przęsło obraca się o 90 stopni w bok, ustawiając się równolegle do nabrzeża, wstrzymując ruch kołowy i umożliwiając przepływanie po kanale jednostek wodnych. W okresie letnim most powinien być otwierany tylko trzy razy na dzień.
Choć w województwie warmińsko-mazurskim są i inne mosty obrotowe, to właśnie ten jest najbardziej popularny i przyciąga turystów z całej Polski. Jego pierwsze majowe otwarcie stanowi symbol rozpoczęcia sezonu turystycznego na Mazurach.
To nie pierwsza awaria
Poprzednia awaria mostu miała miejsce w zeszłym roku: niespodziewanie przestało się obracać przęsło mostowe. Ponieważ nie było do końca wiadomo, dlaczego tak się stało, zarządca mostu, Starostwo Powiatu Giżyckiego, zleciło wykonanie specjalistycznej ekspertyzy.
Okazało się, że doszło do przesunięcia przyczółków mostu, zwłaszcza jednego. Jako powód ekspert wskazał wibracje, występujące przy pracach remontowych nabrzeży Kanału Łuczańskiego, które wcześniej wykonywało Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie. Wibracje miały przesunąć przyczółki, a to przesunięcie doprowadzić do blokady mostu. Okazuje się jednak, że PGW Wody Polskie nie zgadza się z tą ekspertyzą.
– Na podstawie korespondencji z Wodami Polskimi można wywnioskować, że nie zgadzają się one z częścią założeń ekspertyzy technicznej, które wskazują na negatywny wpływ działania wibromłota w bezpośrednim sąsiedztwie zabytkowych przyczółków mostu – powiedział „Wyborczej Olsztyn” Mateusz Sieroński, wicestarosta giżycki.
Wody Polskie nie zgadzają się z ekspertyzą starostwa
Rzeczniczka prasowa Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie Joanna Szerenos-Pawilcz przekazała, że służby techniczne przedsiębiorstwa wnikliwie przeanalizowały zamówioną przez starostwo ekspertyzę, a poza tym przekazano ją do oceny ekspertom z zewnątrz.
– I według tej oceny należy stwierdzić, że wnioski dotyczące przyczyny awarii mostu obrotowego zawarte w opracowaniu mogą być uznane co najwyżej za indywidualny pogląd autora ekspertyzy, nieznajdujący uzasadnienia w przedstawionym materiale techniczno-merytorycznym – powiedziała Joanna Szerenos-Pawilcz.
Uwagi ekspertów
Specjaliści przedstawili szereg uwag do przedstawionego im opracowania.
– Bardzo ubogi materiał merytoryczny, sprowadzający się głównie do oględzin zewnętrznej konstrukcji mostu oraz pomiarów geodezyjnych. Wobec braku analizy parametrów historycznych (sprzed awarii), pominięcie chociażby faktu, że awaria mostu nastąpiła po ponad trzydziestu dniach od zakończenia prac w pobliżu obiektu (most był w tym czasie eksploatowany), brak badań nośności gruntu pod przyczółkami i innych istotnych elementów badawczych każe wnioskować, że wnioski autora zawarte w tak zwanej przyczynie awarii mostu obrotowego można traktować wyłącznie jako wysoce domniemany, hipotetyczny scenariusz zdarzeń niepoparty miarodajnymi dowodami – powiedziała rzeczniczka PGW Wody Polskie.
Brak współpracy?
Joanna Szerenos-Pawilcz podkreśliła, że Wody Polskie już na etapie wyboru wykonawcy ekspertyzy proponowały administratorowi zabytkowego mostu wsparcie merytoryczne oraz wspólny wybór specjalisty, który tę ekspertyzę miał wykonać. Zależało im na tym, aby przy wyborze uwzględnić takie kwestie jak dorobek naukowy wykonawcy, jego potencjał techniczny i ekspercki, ale także posiadane przez niego uprawnienia czy pełnione funkcje, na przykład to, czy ta osoba jest biegłym sądowym.
– Niestety, nasza propozycja współpracy została wówczas odrzucona – skwitowała Joanna Szerenos-Pawilcz.
„Tryb awaryjny” czyli zgodny z rekomendacjami
Pod koniec 2023 roku władze powiatu zdecydowały się na doraźną naprawę przęsła, która pozwoliła na jego przesuwanie. Nie jest to jednak rozwiązanie trwałe, gruntowna przebudowa jest konieczna.
Most otworzono, zaplanowano, że w sezonie letnim będzie działał w „trybie awaryjnym”, czyli będzie otwierany trzy razy w ciągu dnia, w godzinach 10:30 – 11:00, 12:35 – 14:25 oraz 17:25 – 18:25. Te „awaryjne” trzykrotne otwieranie jest zgodne z rekomendacjami ekspertyzy technicznej, wcześniej otwierano go pięć do sześciu razy dziennie.
Wicestarosta giżycki Mateusz Sieroński podkreślił, że godziny otwierania mostu zawsze są ustalane w porozumieniu z Żeglugą Morską, Urzędem Żeglugi Śródlądowej i policją, a jeśli będzie to konieczne, most ponownie zostanie zamknięty.
– Jeżeli się okaże, że pomimo doraźnej naprawy stan mostu ulegnie pogorszeniu, to wyłączymy go dla ruchu wodnego – zapowiedział wicestarosta Sieroński, nie ukrywając, że liczy się z tym, że może dojść do takiej sytuacji praktycznie w każdej chwili.
Remont mostu po sezonie
Powiat zaplanował gruntowny remont mostu na przełom trzeciego i czwartego kwartału, już po zakończeniu sezonu turystycznego. Właśnie rozstrzygnął przetarg, wyłonił wykonawcę – spółkę B4 z Warszawy – i podpisał stosowną umowę. Koszty przebudowy oszacowano na 7,6 miliona złotych, przy czym większość tej kwoty pokryje dotacja z „Polskiego Ładu”.
– Pozyskaliśmy dofinansowanie z Funduszu Inwestycji Strategicznych w kwocie siedmiu milionów złotych – potwierdził wicestarosta.
Zapowiedział też, że w związku z uzyskaniem konkretnej ceny remontu, starostwo zamierza ponowić swoje roszczenia w stosunku do Wód Polskich.
– Sprawa jest skomplikowana i mam nadzieję, że dojdziemy do porozumienia. W przeciwnym razie kwestie sporne rozstrzygnie sąd. Najważniejsze jest jednak to, aby jak najszybciej naprawić most, który jest jedną z wizytówek Giżycka – powiedział wicestarosta.
Kolejna awaria – most jest zamknięty
Tymczasem nastąpiła kolejna awaria. W poniedziałek Zarząd Dróg Powiatowych w Giżycku podjął decyzję o bezterminowym zamknięciu mostu, a na wtorek rano zaplanował oględziny i ocenę sytuacji.
– Sądzimy, że zepsuło się łożysko. Mamy nadzieję, że to słuszny trop i że uda się nam w miarę szybko naprawić most – powiedział Radiu Olsztyn Przemysław Jarmołowicz, zastępca dyrektora Zarządu Dróg Powiatowych w Giżycku.
Zaznaczył także, że do czasu zakończenia naprawy most pozostanie zamknięty. Liczy jednak, że nie będzie to stanowiło dużego problemu, ponieważ ruch statków i jachtów na jeziorach jest jeszcze niewielki.
Utrudnienie i rozczarowanie
Robert Kempa, dyrektor Centrum Promocji i Informacji Turystycznej w Giżycku, mówi, że awaria zabytkowego mostu to z jednej strony utrudnienie dla żeglarzy, a z drugiej rozczarowanie dla turystów.
– Zamknięcie tej drogi wodnej to byłby finansowy cios dla jednej firmy – Żeglugi Mazurskiej. Uniemożliwiłoby to jej największym jednostkom pływanie po najatrakcyjniejszych trasach, czyli na Szlak Łabędzi oraz Wyspę Kormoranów – mówił Robert Kempa jeszcze przed informacją o ponownym zamknięciu mostu nad Kanałem Łuczańskim.
Drugie połączenie jezior Kisajno i Niegociny, przez Kanał Niegociński w Wilkasach, niestety wyklucza największe statki Żeglugi Mazurskiej, a korzystanie z mniejszych jednostek z pewnością ograniczyłoby liczbę osób, które z tej atrakcji mogłyby skorzystać. Jednocześnie zwiększyłby się ruch wodny na Kanale Niegocińskim, szczególnie w weekendy.
– To może zniechęcić część żeglarzy i amatorów jachtów motorowych do kierowania się na północ w stronę Niegocina i Giżycka, choć obiektywnie rzecz ujmując, nie mówimy o żadnym dramatycznym przeciskaniu się między łodziami, raczej mniejszym komforcie przeprawy – powiedział Robert Kempa.
Przy tym trzeba pamiętać, że o wiele większym problemem byłoby, gdyby do awarii doszło podczas otwarcia mostu – bez wątpienia w Giżycku doszłoby do paraliżu komunikacyjnego.
Niezależnie od wszystkiego, dla turystów zamknięcie zabytkowego mostu to duże rozczarowanie.
źródło: Gazeta Wyborcza, Radio Olsztyn