Jest Pan wiceprezesem biura projektowego, które zaprojektowało wstępną koncepcję hotelu w Rybakach niedaleko Jeziora Łańskiego, a także członkiem zarządu spółki BBI Development – czyli dewelopera odpowiedzialnego za tę inwestycję. Ostatnio o Waszym przedsięwzięciu zrobiło się głośno za sprawą wyroku olsztyńskiego sądu, który zakwestionował zapisy miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu. Co to oznacza dla planów budowy hotelu?
Krzysztof Tyszkiewicz: Ta inwestycja jest od kilku lat obiektem kampanii czarnego PR-u. Jest ona nie po myśli wpływowych ludzi, którzy mają swoje posiadłości nieopodal. Chcieliby oni mieć Jezioro Łańskie tylko dla siebie. Nie ukrywali tego zresztą publicznie przyznając, że starali się w przeszłości pozyskać ten popegeerowski grunt. Stąd od dawna interesują się projektem hotelu w Rybakach niektóre redakcje i politycy. Do walki z nami wynajęta została nawet znana agencja lobbingowa. Ta, nie boję się użyć tego określenia, nagonka, mogła mieć wpływ na rozstrzygnięcie sądu na tym etapie, co potwierdza uzasadnienie wyroku.
Z racji wykonywanych funkcji mam często do czynienia z procedurami sądowo-administracyjnymi. Choć nie jestem prawnikiem, nieprawomocny wyrok, o którym wspominacie, budzi moje wątpliwości. Wkroczył on istotnie we władztwo planistyczne gminy. To był zapewne powód, dla którego Gmina odwołała się od wyroku i poddała uchwalony plan ocenie Naczelnego Sądu Administracyjnego. Dlatego nic nie zmieniło się w naszych planach, intensywnie pracujemy nad przygotowaniem inwestycji.
Jednak media przedstawiają tę sprawę jako poważny problem.
Krzysztof Tyszkiewicz: Prawda jest jednak inna i znacznie mniej sensacyjna. Przygotowania realizacji naszej inwestycji przebiegają zgodnie z planem, plan obowiązuje i tak, jak powiedziałem, mamy silne podstawy, by wierzyć, że po zakończeniu dwuinstancyjnej procedury sądowej będzie nadal obowiązywał. Warto też mieć w pamięci, że miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego nie jest wcale konieczny, żebyśmy mogli wybudować hotel. Możemy działać w oparciu o tak zwane „warunki zabudowy”, które każda gmina wydaje dla terenów nieobjętych planem. Są do tego pełne podstawy, jako że wbrew narracji przeciwników teren jest zurbanizowany, nasza inwestycja sąsiaduje z istniejącym hotelem. Dlatego ze spokojem kontynuujemy prace, które doprowadzą do powstania tej potrzebnej inwestycji.
Na jakim etapie są te prace, o których pan wspomina?
Krzysztof Tyszkiewicz: Obecnie jesteśmy na etapie procedury formalnej, która pozwoli nam rozpocząć budowę. Przygotowanie każdej inwestycji wymaga bardzo żmudnej pracy administracyjnej i uzyskania wielu dokumentów, zaświadczeń, pozwoleń. To wszystko wymaga czasu, ale działamy sprawnie i zgodnie z przyjętym harmonogramem. W obecnych czasach przygotowanie inwestycji pochłania więcej czasu niż jej budowa i jest to regułą, nie tylko przy tym projekcie.
Przeciwnicy inwestycji hotelowej przekonują, że chcecie zbudować obiekt gigantycznych rozmiarów, który zdominuje i zniszczy piękną okolicę Jeziora Łańskiego.
Krzysztof Tyszkiewicz: Nasi przeciwnicy opowiadali na temat hotelu tyle kłamstw, że nie starczyłoby tej rozmowy, żeby je wszystkie prostować. Kolportowano m.in. grafikę z wizualizacją, która przedstawiała przyszły hotel jako wielką bryłę przytłaczającą krajobraz, podczas gdy plan wyznacza ścisłe ramy, a projekt wtapia się w otoczenie. Nasz obiekt będzie średnich rozmiarów, maksymalnie pomieści 600 – 700 gości. Będzie też tak wkomponowany w krajobraz, że w najmniejszym stopniu nie zdominuje okolicy. Warto podkreślić – z terenem inwestycji sąsiadują naturalne wzniesienia terenu wyższe, niż maksymalna wysokość dachu dopuszczona w planie. W dodatku porośnięte wysokim lasem sosnowym. Nie zapominajmy również, że hotel i towarzyszące mu jednorodzinne domy letniskowe powstaną na terenie dawnego pegeeru, który dziś straszy barakami po dawnej chlewni i nieestetycznymi budynkami gospodarczymi. Cały ten teren wymaga pilnej rewitalizacji, a do tego niezbędny jest taki impuls, jak inwestycja turystyczna o wysokim standardzie. Wbrew twierdzeniom przeciwników nie projektujemy na terenie dziewiczym o wyjątkowych walorach przyrodniczych, ale w miejscu, które było w przeszłości intensywnie użytkowane i przekształcane przez człowieka. Nie zdziwię się jednak, jeśli nasi przeciwnicy podrzucą w okolicę naszej inwestycji gniazdo rybołowa czy orła, aby udowodnić, że jest inaczej. Z doświadczenia wiemy, że są zdolni do wielu rzeczy.
Inwestor zapowiadał, że nad Jeziorem Łańskim powstanie najbardziej proekologiczny hotel w Polsce. Co to oznacza w praktyce?
Krzysztof Tyszkiewicz: Nasz hotel oddalony będzie od brzegu Jeziora Łańskiego o ponad 100 metrów, dzięki czemu nie będzie oddziaływał na jego ekosystem. Będzie oczywiście skanalizowany i połączony z gminną oczyszczalnią ścieków. Nie jest to niestety regułą w tej okolicy. Wiele działających dziś obiektów turystycznych, w tym hoteli, obsługiwanych jest przez szamba, które nie zawsze są szczelne i stanowią poważne zagrożenie dla środowiska. Budynek hotelowy obsługiwany będzie przez instalację fotowoltaiczną i pompy ciepła, a zatem energia i ciepło czerpane będą z ekologicznych źródeł. Wody opadowe zasilą roślinność. Kompleks obsługiwać będą zeroemisyjne pojazdy elektryczne. Przy doborze roślin na terenach urządzonej zieleni zadbamy o miejsca lęgowe ptaków w zakrzewieniach charakterystycznych dla lokalnych siedlisk. Wszystko to znacznie odmieni ten zapuszczony dziś i zdegradowany popegeerowski teren.
Inwestor zapowiadał także liczne korzyści dla mieszkańców wynikające z budowy hotelu. Czy te obietnice są realizowane?
Krzysztof Tyszkiewicz: Współpraca z lokalną społecznością jest dla nas niezmiernie ważna. Zapowiadaliśmy korzyści dla mieszkańców i te obietnice już są realizowane. Wykonaliśmy na własny koszt dokumentację projektową obwodnicy Stawigudy, która skieruje ruch turystyczny poza centrum miejscowości. Nasi eksperci pracują nad rozwiązaniami technologicznymi, które pozwolą na zasilenie bloku w Rybakach energią pochodzącą z odnawialnych źródeł w miejsce dzisiejszego pieca na mazut. Takich działań będzie znacznie więcej. Przy wszystkich inwestycjach naszej grupy dbamy o lokalne społeczności i współpracujemy z nimi. Jakiś czas temu podpisaliśmy z wójtem gminy Stawiguda porozumienie dotyczące naszego wsparcia także w innych inwestycjach drogowych na terenie gminy. Spółka, która zbuduje hotel dołoży się do ich realizacji. Mieszkańcy skorzystają także z budowanych i modernizowanych w związku z naszą inwestycją sieci uzbrojenia. Nie zapominajmy także o corocznych milionowych wpływach do budżetu gminy z tytułu podatków i innych opłat.
A co z nowymi miejscami pracy?
Krzysztof Tyszkiewicz: W wybudowanym już hotelu pracę znajdzie co najmniej 100 osób ze Stawigudy i okolic. Także przy jego budowie i aranżacji wnętrz korzystać będziemy z firm i pracowników z regionu. Warto też pamiętać o sieci kooperantów hotelu po jego uruchomieniu. Obiekt będzie odwoływał się do miejscowej kultury, gastronomii, bo tego oczekują dziś goście poszukujący emocji związanych nie tylko z pięknem natury, lecz także lokalną tradycją. To szansa dla mniejszych, okolicznych firm usługowych i producentów. Mamy ambicję, żeby nasz obiekt stał się jedną z wizytówek Warmii.
Skoro hotel nad Jeziorem Łańskim będzie tak ekologiczny i przyniesie tyle korzyści lokalnej społeczności to dlaczego wciąż budzi takie kontrowersje?
Krzysztof Tyszkiewicz: Tu musimy wrócić do początku naszej rozmowy. Prawda jest taka, że na Warmii i Mazurach powstaje wiele obiektów turystycznych, czasem nawet w bezpośredniej bliskości linii brzegowej jezior. To naturalne, bo to właśnie turystyka i towarzyszące jej usługi są przyszłością regionu. My jednak mieliśmy to nieszczęście, że sąsiadami przyszłego hotelu są ludzie wpływowi i bogaci, którzy zwalczają nasz projekt od samego początku. Dokonali już swoistej prywatyzacji części dawnego rządowego ośrodka nad Jeziorem Łańskim i czują się jego właścicielami. Duże pieniądze dają duży zasięg działania, a hasła ochrony przyrody są nośne. Przyroda Warmii wymaga ochrony i sami całym sercem jesteśmy za tym, jednak budowa infrastruktury turystycznej w miejscu zdegradowanego pegeeru z ochroną przyrody nie koliduje. Do walki z nami włączyła się także część konkurencji, która traktuje nas jako zagrożenie, zamiast potraktować jako wyzwanie i impuls do poprawy jakości własnych usług. Warmia i Mazury na tle innych regionów turystycznych Polski są bardzo ubogie w dobrej jakości obiekty hotelowe. Nasz hotel będzie spełniał rygorystyczne warunki w zakresie ochrony środowiska i jest potrzebny, a jego lokalizacja jest właściwa i legalna, dlatego w obronie naszej renomy i dobrego imienia musimy inicjować i prowadzić postępowania przed sądami, które – mam nadzieję – położą kres manipulacjom i kłamstwom na temat tej inwestycji.
Jeśli byłby taki jak w wizualizacji, to mi się podoba 🙂