Iwona Arent – posłanka na Sejm V, VI, VII, VIII i IX kadencji. Pełnomocnik PiS w okręgu olsztyńskim 86. Delegat do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Członek wielu międzynarodowych grup parlamentarnych. Pracuje Pani m. in. w Komisji Ustawodawczej. Pracowała Pani również w komisji śledczej ds. Amber Gold. Czy to najważniejsze Pani obowiązki poselskie?
Praca w sejmie charakteryzuje się pewnym cyklem, ale też dostosowywana jest do nagłych potrzeb, które wynikają z konkretnych zjawisk w Polsce lub sytuacji na arenie międzynarodowej. Grafik posła jest bardzo napięty. Tworzenie nowego prawa, głosowania, praca w grupach parlamentarnych i podkomisjach sejmowych to tylko wierzchołek góry lodowej. Oczywiście, nasza praca w Sejmie jest widoczna w mediach. Relacjonowane jest najczęściej to, czemu towarzyszą duże emocje, ale większość pracy jest niewidoczna. W zaciszu domu poselskiego odczytuję dziesiątki e-maili od mieszkańców Warmii i Mazur, którzy dzielą się ze mną swoimi uwagami, troskami i problemami. To właśnie jest dla mnie kwintesencja pracy posła – pomoc przy rozwiązywaniu problemów moich wyborców. Wiem, że oni liczą na mnie, zaufali mi i po to właśnie mnie wybrali. Moja praca sprawia, że jestem stale blisko ludzkich spraw. Traktuję ją jak pewną misję.
Co spowodowało, że jest Pani tak zaangażowana w życie mieszkańców Warmii i Mazur ?
Myślę, że chęć niesienia pomocy i brak bierności w sprawach, w których komuś dzieje się krzywda. Wyniosłam to z rodzinnego domu. Obserwując rodziców i dziadków dziecko rośnie w kręgu wartości swojej rodziny. To właśnie atmosfera w domu, kreuje najczęściej nasze późniejsze postawy. Ja pozostałam w świecie wartości, który poznałam w dzieciństwie. Dla mnie Bóg, Honor i Ojczyzna to nie są frazesy. Pomoc innym i kultywowanie wartości swoich przodków oznacza również dla mnie bycie patriotką. Zaangażowanie w życie społeczne, szacunek dla drugiego człowieka i dbałość o swój kraj to postawy uniwersalne i nie są one zarezerwowane dla jakiegoś odłamu politycznego, tylko dla ludzi, którzy je szczerze wyznają.
Czy to był jakiś impuls, że zainteresowała się Pani światem polityki?
Młodzieńcza aktywność ukształtowała mój charakter i poglądy, a dopełnieniem było wychowanie dane mi przez rodziców i dziadków. Pod koniec lat 90-tych ukończyłam studia i zobaczyłam, że moi rówieśnicy mają problem ze znalezieniem satysfakcjonującej pracy. Byli rozczarowani brakiem perspektyw. A we mnie zawsze była żyłka społecznika, chciałam zmieniać rzeczywistość, no i zaangażowałam się w politykę. W tym miejscu muszę powiedzieć, że na moje polityczne wybory, oprócz systemu wartości, który wyniosłam z domu, wpłynęła postać świętej pamięci Lecha Kaczyńskiego. Był wtedy ministrem sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka i na scenie politycznej wyróżniał się swoją uczciwością i wiernością przekonaniom wśród innych polityków. Pomyślałam, że taką drogą chcę właśnie zmierzać. Dlatego też wstąpiłam do stworzonej na początku tego wieku formacji Prawo i Sprawiedliwość.
Czy partia prawicowa to odpowiedni wybór dla kobiety, która angażuje się w pomoc najsłabszym ? Czy nie pasowałaby Pani lepiej ze swoim zaangażowaniem do partii lewicowych ?
Przecież Prawo i Sprawiedliwość to połączenie konserwatyzmu społecznego, solidaryzmu oraz chrześcijańskiej demokracji, czyli obrony porządku społecznego oraz umacniania tradycyjnych wartości takich jak rodzina i naród. Solidaryzm to z kolei tworzenie naturalnej wspólnoty z różnych grup i warstw społecznych, niezależnie od ich statusu majątkowego czy zawodowego. Ideologia chrześcijańskiej demokracji w Prawie i Sprawiedliwości wyraża się poprzez dbałość o dobro wspólne. Te wartości są mi bliskie poprzez swoją uniwersalność i nie sądzę, by można było o nich mówić negatywnie. Dziś mówi się, że jest to światopogląd prawicowy. Tymczasem, co ciekawe, prawica w wielu kręgach ma bardzo złą prasę. Patriotyzm, szacunek dla rodziny, wolność osobista, wiara w Boga i ochrona życia, traktowane są przez wielu jako prawicowe symbole zacofania. Jak ukształtują się charaktery naszych dzieci bez tych wartości ? Gdy sama byłam dzieckiem i wpajano mi te zasady, mówienie o nich głośno było aktem odwagi. Uważam, że nie są to poglądy prawicowe, raczej zdroworozsądkowe.
Na co zwraca Pani szczególną uwagę w swojej pracy jako parlamentarzystka?
Zdecydowanie na relacje międzyludzkie, na ich pozytywne tworzenie i dalsze oddziaływanie. Praca posła, jak już powiedziałam, to nie tylko parlament. Gro zadań wykonuję w terenie w mojej małej ojczyźnie na Warmii i Mazurach. Niewiele bym zdziałała bez zaangażowania lokalnych liderów, ludzi którym tak jak mi, bliski jest nasz region i życie jego mieszkańców. To od ich postawy zależy najwięcej. To właśnie lokalna wspólnota miasteczka czy wsi tworzy siłę naszego regionu, a ich liderzy są motorem napędowym wielu inicjatyw. Jednak funkcja lidera nie jest prosta, co więcej obarczona wieloma zadaniami – lider bowiem organizuje i inicjuje działania, szuka poparcia i pomocników w ich realizacji, przekonuje, że warto i promuje sukcesy w samej społeczności jak i poza nią. Jest animatorem, organizatorem i wykonawcą w jednej osobie. Prawdziwy lider zawsze z uwagą wsłuchuję się w głosy swojego otoczenia i szanuje zdanie innych. Przez lata mojej pracy w parlamencie miałam okazję współpracować i poznać wielu społeczników z miast i wsi naszego regionu. Korzystając z okazji chciałabym im serdecznie podziękować za swoją pracę, zaangażowanie, inicjatywę i cenne wskazówki.
Kobieto, przeproś, skończ i wypier.$..laj. Dziekuję. Słowo honor, zamieniłaś na honorarium, jak wszyscy w PiSie.
Pisowskia trzoda