Mieszkańcy szeregu miejscowości pomiędzy Olsztynem a Miłakowem zostali postawieni w bardzo trudnej sytuacji po tym, jak prywatny przewoźnik obsługujący tę linię z dnia na dzień zlikwidował nierentowne połączenie.
„To absurd, że w 2023 roku w wielu miejscach w naszym regionie to, czy dostaniesz się do szkoły, pracy czy szpitala zależy od życzliwości zmotoryzowanego sąsiada. Wykluczenie komunikacyjne na Warmii i Mazurach to jedno z największych zaniedbań polskiego państwa. To oczywiste, że prywatny przewoźnik będzie działał tam, gdzie jest to opłacalne, tam gdzie to się zwraca. W rezultacie mamy krwiożerczą konkurencję na często uczęszczanych trasach i transportową pustkę w małych wioskach. Tutaj właśnie powinno działać państwo, bo każdy obywatel musi mieć zapewniony dostęp do edukacji, opieki zdrowotnej i podstawowych usług niezależnie od tego, czy jest to rentowne, czy nie” – mówi Łukasz Michnik, działacz społeczny z Lewicy.
Biuro przewoźnika mówi, że utrzymywanie linii przynosiło straty oraz że nie są jedyną firmą funkcjonującą na tej trasie, więc dojazdy do szkoły i pracy, choć z przesiadkami, wciąż są możliwe. Mieszkańcy jednak ubolewają z powodu utrudnień.
„Jako ludzie dojeżdżający do pracy, a także uczniowie nie mamy czym dostać się do Olsztyna czy Jonkowa. Ludzie dojeżdżają wszędzie. Teraz nie ma czym dojechać do pracy” – mówi jedna z mieszkanek z Żabiego Rogu dla Radia Olsztyn.
Roszczeniowe państwo socjalne w pełnej krasie. Rozwiazania są proste: auto lub przeprowadzka do miasta. Coś za coś.
A z jakiej racji państwo ma płacić za wożenie 4 liter.