Dożynki to tradycyjne święto plonów, moment, gdy rolnicy dziękują za owoc ich ciężkiej pracy i składają podziękowania ziemi. W Dobrym Mieście 19 sierpnia miało to być nie inaczej. W tym roku jednak obraz był nieco inny niż zwykle.
Puste miejsca, ale nie w pierwszych rzędach
Chociaż było mnóstwo wolnych miejsc, niewielu rolników zdecydowało się przyjść na dożynki. Może to efekt zmieniających się czasów, a może po prostu innych priorytetów. Niemniej jednak pierwsze rzędy były zapełnione do ostatniego miejsca, a zajmowali je głównie politycy. Wśród nich błyszczeli Janusz Cichoń, Marcin Kulasek, Urszula Pasławska, Lidia Staroń, Robert Maliszewski oraz Bartosz Grucela, wszyscy kandydujący z pierwszych miejsc na listach wyborczych.
Czas wyborów – czas na pokazywanie się
Nie jest tajemnicą, że zbliżające się wybory parlamentarne (15 października) sprawiają, że politycy stają się bardziej aktywni w społecznościach lokalnych. Dożynki w Dobrym Mieście były tego doskonałym przykładem. Ale czy takie zachowanie nie jest odrobinę niewłaściwe? Czy nie zaburza to ducha dożynek, które mają być przede wszystkim świętem rolników?
Wyborcy obserwują, ale czy są przekonani?
Chociaż politycy wydają się być pełni entuzjazmu i chęci zdobycia głosów, wydaje się, że społeczność lokalna jest bardziej sceptyczna. Może to dlatego, że dostrzegają nieszczerość w takich działaniach? Czas pokaże, czy takie podejście przyniesie im sukces w wyborach.
Dożynki w Dobrym Mieście w tym roku stały się miejscem nie tylko świętowania plonów, ale także politycznej gry. Pozostaje mieć nadzieję, że w przyszłym roku dożynek duch będzie bardziej tradycyjny, z rolnikami w głównej roli, a nie tylko na drugim planie.
Nieroby żyjące na koszt pracujących Polaków nie przepuszczą okazji aby się pokazać
przyszli się polansować i nażreć, jeban…. bambry