Przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku odbył się proces odwoławczy mężczyzny, który nieprawomocnie został skazany za podpalenie znajomej kobiety, po tym jak ją oblał denaturatem. Kobieta ucierpiała w wyniku tego zdarzenia, ponosząc oparzenia II i III stopnia, dotykające ponad jedną czwartą powierzchni jej ciała.
Sąd pierwszej instancji skazał mężczyznę na 4 lata więzienia. Jednak obrońca złożył apelację, domagając się uniewinnienia swojego klienta. Wyrok ma zostać ogłoszony w środę.
Sąd apelacyjny przeprowadzał sprawę w Gołdapi (Warmińsko-Mazurskie), gdzie incydent miał miejsce ponad trzy lata temu, w grupie osób, które spożywały alkohol, w tym denaturat. Według prokuratury, oskarżony mężczyzna miał podpalić jedną z kobiet, po tym jak ją oblał denaturatem. Mężczyzna nie przyznaje się do zarzutów i twierdzi, że nie był sprawcą tego podpalenia.
W postępowaniu odwoławczym sąd apelacyjny przesłuchał dwóch dodatkowych świadków, a w zwieńczeniu przemówili obrońca i prokuratura. Obrona argumentuje, że nie ma jednoznacznych dowodów winy oskarżonego, a wątpliwości powinny być w tej sytuacji rozstrzygane na jego korzyść, również zeznania świadków, którzy zasłaniali się brakiem pamięci na temat okoliczności zdarzenia.
Prokuratura domaga się utrzymania wyroku skazującego i przywołuje kluczowe dowody, takie jak zeznania poparzonej kobiety, mimo że później zmieniała opinie na ich temat. Jednakże, na podstawie zebranego materiału dowodowego, można uznać, że zmiana zeznań mogła być spowodowana spotkaniami i rozmowami z innymi osobami, w tym ze świadkami i samym oskarżonym – mówiła prokurator Ewa Fiedorowicz.
Oskarżony twierdzi, że nie był sprawcą i przywołuje zeznania świadków wskazujących na inną osobę. Mężczyzna twierdzi, że pokrzywdzona złożyła fałszywe zeznania i nie pamiętała okoliczności zdarzenia. Oskarżony przyznał, że jest uzależniony od alkoholu, ale w chwili obecnej jest już w trakcie terapii i chce zmienić swoje życie.
Źródło: PAP