Włodarze Olsztyna postanowili interweniować u wykonawcy w sprawie przedłużającej się budowy nowej linii tramwajowej. Prezydent Grzymowicz powiedział, że tempo prac nie jest zadowalające.
Umowę podpisano ponad rok temu
Ponad rok temu została podpisana umowa na wykonanie drugiej linii tramwajowej w Olsztynie, mającej prowadzić z osiedla Pieczewo do centrum miasta. Na całej długości torowiska trwają roboty, wprowadzono wiele zmian w organizacji ruchu – jedną z największych jest tymczasowe zamknięcie skrzyżowania ulic Kościuszki i Piłsudskiego.
Po zakończeniu prac ziemnych trzeba będzie wykonać podbudowy, płyty torowiska z torem, zamontować rozjazdy, wykonać elementy ulic i nawierzchni chodników. Te wszystkie prace mogą potrwać do listopada, o ile nie będzie problemów z dostępnością materiałów budowlanych. W przeciwnym razie ten etap może zostać zrealizowany dopiero na wiosnę.
Jednak w niektórych miejscach – na przykład na alei Piłsudskiego – są już układane pierwsze warstwy masy bitumicznej.
Władze Olsztyna oczekują większego zaangażowania wykonawcy
Wykonawca, konsorcjum firm Polimex-Mostostal, ma czas na dokończenie drugiej linii tramwajowej do października 2023 roku. Włodarze Olsztyna obawiają się jednak, że prace mogą się przedłużyć.
– Tempo prowadzonych prac nie jest dla nas satysfakcjonujące. Widać postępy prowadzonych robót, ale nie są one takie, które gwarantowałyby terminowe zakończenie inwestycji – powiedział cytowany przez „Wyborczą Olsztyn” prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz. – Ze strony wykonawcy oczekujemy większego zaangażowania. Dotyczy to nie tylko tempa prac, ale również zwiększenia liczby pracowników.
Ratusz wystosował w tej sprawie pismo do rad nadzorczych firm wykonawczych.
– Ich przedstawiciele zapewniają, że terminy zostaną dotrzymane. Chcemy dowodów na placu budowy – powiedział prezydent Grzymowicz.
Inwestycja może kosztować nawet 100 milionów złotych więcej
Cały projekt tramwajowy jest wart 527 milionów złotych. Dofinansowanie z Unii Europejskiej wynosi 361,1 miliona złotych. W te koszty wliczony jest także zakup taboru i budowa zajezdni.
Okazuje się jednak, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że ostateczny koszt tej inwestycji może wynieść nawet około 630 milionów złotych.
W każdej rozsądnej umowie tego typu są zawarte etapy realizacji. To nie samowolka budowlana prywatnie realizowana przez prywanego inwestora że robi kiedy chce i co chce. Powinno być wszystko kontrolowane przez wyznaczoną osobę z imienia i nazwiska. Na jakiej podstawie „prezydęt” mówi że tempo nie jest wystarczające? Na podstawie tego co widzi czy tego co jest zapisane w umowach? Jeżeli zrobił wadliwą umowę to może mieć pretensje tylko do siebie. A jeżeli rzeczywiście terminy oddawania kolejnych etapów nie są realizowane to w umowie powinny być zapisane kary które są potrącane z umowy z wykonawcą. Jakoś UWM wszystkie inwestycje potrafi zrealizować… Czytaj więcej »
Widać rodzice nie kupili chłopcu kolejki w dzieciństwie za to były łopatki więc realizuje swoje chore pasje