Jechali na własny ślub, kiedy auto uderzyło w nich czołowo. Bohater wojenny zginął na miejscu, a kobieta wciąż walczy o powrót do sprawności. Sprawca ani przez chwilę nie zainteresował się losem poszkodowanej. Tematem zajął się Polsat w programie Interwencja.
Katarzyna Siudej jest zawodowym żołnierzem. W pracy poznała Marcina Cichockiego – mężczyznę, z którym chciała spędzić resztę swojego życia. 20 kwietnia 2020 roku miał być ich najszczęśliwszym dniem, gdyż zmierzali wtedy na swój ślub cywilny.
Szczęśliwy dzień zamienił się w koszmar
Para wyruszyła tamtego dnia w stronę Gdyni autem. Jechali sami, gdyż dzieci pozostawili pod opieką rodziny. Najpierw za kierownicą siedział Marcin, jednak w pewnym momencie zamienił się z Katarzyną. Pogoda im sprzyjała i nic nie wskazywało na to, co wydarzyło się chwilę później.
W miejscowości Olszyny samochód jadący z przeciwnej strony zaczął „tańczyć” na drodze – jak opisuje to pani Katarzyna, która w tamtej chwili prowadziła auto. Wszystko działo się szybko, kobieta nie zdążyła zareagować, kiedy Volkswagen uderzył czołowo w ich Audi. O szczegółach sprawy pisaliśmy tutaj: Zginął jadąc na własny ślub. Osierocił dwójkę dzieci.
Sprawą zainteresował się Polsat
Teraz sprawą zainteresowali się reporterzy programu Interwencja, którzy odwiedzili panią Katarzynę, a także byli obecni na rozprawie sądowej przeciwko Adamowi Z. oskarżonemu o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym.
„Ból przestał mieć znaczenie”
– To był ułamek sekundy. Zdążyłam tylko krzyknąć: Marcin! – nawet nie dokończyłam. Pamiętam trzask miażdżących się samochodów, straciłam wtedy przytomność na chwilę – opowiada Katarzyna Siudej dla Interwencji.
Pani Katarzyna w pewnym momencie ocknęła się i zobaczyła swoją stopę na wysokości kolana. Zauważyła też, że ma złamaną rękę. Cały ból przestał mieć dla niej znaczenie, kiedy zobaczyła na swoich kolanach głowę nieprzytomnego ukochanego.
– Ocknęłam się, byłam zakleszczona, nogi połamane, stopa była na wysokości kolana, na moich nogach zobaczyłam głowę Marcina. Ból przestał mieć znaczenie. Próbowałam go dobudzić, rękę złamaną miałam. Ratownik dał mi do zrozumienia wzrokiem, że Marcin nie żyje – opowiada pani Katarzyna.
Ciężki stan poszkodowanej
Poszkodowana trafiła do szpitala w bardzo ciężkim stanie. Była nieprzytomna przez ponad tydzień, kiedy to sprawca wypadku nie odniósł żadnych poważnych obrażeń.
– Miednicę mam dalej złamaną, wszędzie są śruby[…]. Najpoważniejszych złamań było 13. Dodatkowo 5 złamanych żeber i odma płucna – mówi pani Katarzyna.
Kobieta przyznaje, że w pewnym momencie jej stan był na tyle ciężki, że do szpitala wezwano jej rodziców, by mogli pożegnać się z córką.
W zbiórce krwi dla poszkodowanej pomogła Giżycka Brygada Zmechanizowana. Wojsko opłaciło również początkowy etap rehabilitacji, która jest bardzo kosztowna.
Nieoceniona pomoc wojska
Ćwiczenia trwały po 6 godzin dziennie i były bardzo intensywne. Kobieta nie poddawała się, dlatego rehabilitacja przyniosła efekty.
– Lekarz powiedział, że nie ruszę ręką, nie będę chodzić, ale zawzięłam się. Jest przecież małe dziecko – mówi pani Katarzyna w reportażu. – Taki koszt miesięczny rehabilitacji to jest 5 tys. złotych, a dojazdy kosztowały dodatkowe 2 tys. miesięcznie – dodaje.
„To nie jest kolizja, tylko wypadek”
Sprawca ani przez chwilę nie zainteresował się stanem pani Katarzyny. Nie skontaktował się z nią ani osobiście, ani za pośrednictwem adwokata.
Pani Katarzy nie rozumie, dlaczego Adam Z. wciąż posiada prawo jazdy.
– To mnie zdziwiło. Jak czytam, przy potrąceniach pieszych zabierają prawa jazdy, a tutaj nie jest zabrane nic. To nie kolizja, tylko wypadek. Zginął człowiek, a ja zostałam okaleczona – podkreśla kobieta.
– Prokurator zdecydował, jak zdecydował. Skierował akt oskarżenia bez zatrzymywania prawa jazdy – mówi Krzysztof Stodolny z Prokuratury Okręgowej w Olsztynie.
Reporter zapytał więc Krzysztofa Stodolnego, dlaczego prokurator nie wnioskował o odebranie Adamowi Z. możliwości prowadzenia pojazdu.
– Nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć – przyznał Prokurator Krzysztof Stodolny.
Sprawca zasłania się niepamięcią
Kilka dni temu przed sądem w Szczytnie rozpoczął się proces przeciwko 25-letniemu Adamowi Z. – Mężczyzna zasłania się niepamięcią – słyszymy w Interwencji.
– Przyznaję się do tego, że zjechałem samochodem na przeciwległy pas ruchu i doszło do zderzenia. Tego dnia miałem problemy prywatne, utraciłem telefon, skasowałem kontakty, w tym kontakt do narzeczonej. Mam jeszcze przebłyski, że jechałem, nic więcej nie pamiętam. Ja w tym dniu nie zażywałem żadnych leków. Nie wiem, skąd w mojej krwi była lidokaina – tak brzmiały zeznania oskarżonego odczytane przez sędzię.
Jak mówi rzecznik Sądu Okręgowego w Olsztynie Olgierd Dąbrowski-Żegalski, sąd weźmie pod uwagę cały materiał dowodowy. Znaczenie będzie miało więc to, że we krwi kierowcy znajdowała się lidokaina, czyli środek znieczulający.
To nie koniec problemów
Pani Katarzyna musiała przerwać rehabilitację z powodów finansowych. Wojsko zaproponowało jej stanowisko administracyjne, aby mogła powrócić do pracy.
Leczenie urazów spowodowanych w czasie wypadku to nie jedyne zmartwienie kobiety. W trakcie pobytu pani Katarzyny w szpitalu okazało się, że cierpi na raka szyjki macicy. Przyjaciele z pracy stworzyli zbiórkę, dzięki której uda się sprowadzić leki do Polski.
– Byłam w ciąży, poroniłam przed wypadkiem, a półtora miesiąca później, jak leżałam w łóżku i podnosiła mnie hydraulika, dowiedziałam się o chorobie – rak szyjki macicy. Przyjaciele zbierają pieniądze, żeby córka miała matkę – mówi pani Katarzyna.
– Próbujemy ściągnąć szczepionki. W zależności od kraju, z transportem wychodzi 10 tys. za szczepionkę, a potrzebne są trzy dawki. Dla mnie najważniejsze jest, żeby stanąć na nogi i się wyleczyć – przyznaje na koniec pani Katarzyna.
zobacz też: Oryginalny podarunek dla młodej pary – co podarować w prezencie ślubnym?
Pan kierowca powinien stracić prawko, takie jest moje zdanie.
Co do substancji we krwi
“Znaczenie będzie miało więc to, że we krwi kierowcy znajdowała się lidokaina, czyli środek znieczulający.”
Znana z reklam maść na hemoroidy zawiera lidokainę, jest dostępna bez recepty, również żele na ból zęba i inne preparaty ogólnodostępne . Czy jak u kierowcy wykryto by ibuprofen, również miało by to znaczenie ?
Zastanawiająca jest reakcja prokuratury w tej sprawie.