Są towary, których nie powinno się zwracać. Raczej wątpliwa to okazja, gdy masz kupić zwracane kilka razy majtki, które ktoś już wcześniej zakładał. Z higieną w naszym kraju to różnie…
To już jest niesmaczne jak zachowują się ludzie. Brak wyobraźni i zwyczajna bezczelność zakrawają na pomstę do nieba! Sprzedawcy historiami o klientach sypią jak z rękawa.
Gąbka do kąpieli…
– Gąbkę chcę oddać – mówi jeden z klientów.
– To poproszę ją oryginalnie zapakowaną i paragon – odpowiada sprzedawczyni.
– Ale ja nie mam opakowania, i co? – pyta mężczyzna.
– Nic, nie mogę wobec tego przyjąć zwrotu. Towar został użyty, i nie mam pewności, że tak nie było po wyjęciu go z opakowania – odpowiada ekspedientka.
– Co za nonsens, nikt tego nie używał! O proszę spojrzeć, jest sucha!
– Proszę pana, niestety nie mogę przyjąć zwrotu.
– Co za chamstwo, więcej nie zrobię tu zakupów. Gdzie zasada: klient nasz pan?!
Taka polityka
– Ludzie zwracają wszystko – mówi Ewa, pracownica jednej z sieciówek handlujących głównie ciuchami w Olsztynie. – Mają do tego prawo i nikt im tego nie broni, ale za dużo sobie pozwalają. Zwyczajnie wykorzystują politykę sieciówki, która jest silnie zorientowana na klienta i zrobi wszystko, by tylko nie urazić delikwenta w zamian za jego lojalność (w domyśle: pieniądze). Jeśli klient chce zwrócić dany towar musi pamiętać o kilku sprawach. Oddać można produkt pełnowartościowy tzn.: z oryginalnymi zabezpieczeniami, metkami, nie uszkodzony, nienoszony wraz z oryginalnym opakowaniem. Przede wszystkim trzeba mieć przy sobie paragon stanowiący dowód zakupu.
Są klienci, którzy sztukę zwrotów opanowali do perfekcji. – Niektóre panie kupują sobie na sylwestra kieckę lub drogą biżuterię, by przed innymi lśnić, a zaraz po zabawie zwracają. Tratują sklepy jak wypożyczalnie ubrań i bezczelnie to wykorzystują.
Widziały gały co brały
– Raz miałyśmy przypadek pani, która chciała po 2-ch tygodniach oddać bieliznę: majtki i stanik – opowiada Ewa. – Ileż musiałyśmy się jej natłumaczyć, że tego zwrócić się już nie da. Zresztą i tak niczego nie wskórałyśmy, bo chciała rozmawiać z kierowniczką. Klienci po swoich nieudanych wyborach wyżywają się na sprzedawcach. Mają pretensje, że muszą znowu stać w kolejce, że komuś coś na cztery litery nie udało się naciągnąć. Rada jest prosta: trzeba pomyśleć, zanim coś się kupi.