Policjanci zwalczający przestępczość przeciwko mieniu rozwiązali trudną i nietypową sprawę dotyczącą kradzieży telefonu komórkowego, w której sprawca ukrył aparat pod płytą nagrobną ojca. „Komórka” o wartości 2 500 złotych został odzyskany przez policjantów na cmentarzu Dębica w Elblągu.
62-letni sprawca trafił do policyjnego aresztu i odpowie za kradzież. Grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności. Cała historia miała początek 8 czerwca br. w jednym z lokali na elbląskiej starówce. Tam 48-letni mieszkaniec Warszawy spędzał czas ze znajomymi. Wychodząc z restauracji pozostawił na stoliku telefon o wartości 2500 złotych. Sytuację wykorzystał 62-letni elblążanin, który tam przebywał. Siadł na miejscu pokrzywdzonego, następnie zabrał aparat i wyszedł. Dopiero po kilku minutach pokrzywdzony zorientował się, że padł ofiarą złodzieja i postanowił zgłosić sprawę elbląskim policjantom.Na miejscu zostali przesłuchani świadkowie, w tym również obsługa lokalu. Wówczas policjanci mieli jedynie strzępy informacji. Wiedzieli, że do stolika przysiadł się mężczyzna w wieku około 60 lat i po chwili wyszedł.
To wszystko co na tamtą chwilę mogli ustalić. Jednak praca operacyjna przyniosła efekty. 13 sierpnia o godzinie 9.00 w jednym z mieszkań na terenie Elbląga Jan J. został zatrzymany. Nie stawiał oporu i nie był agresywny. Przyznał policjantom, że ukradł aparat, następnie zawinął go w folię aluminiową i butelkę plastikową. Pojechał na cmentarz, wyjął kilka kostek polbruku przy płycie nagrobnej ojca i tam schował aparat. Funkcjonariusze pojechali z podejrzanym we wskazane miejsce i rzeczywiście znaleźli telefon. Zatrzymany nie potrafił jednak odpowiedzieć dlaczego ukrył fant właśnie w tym nietypowym miejscu. 62-letni Jan J. usłyszał zarzut kradzieży, za co grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności. Wcześniej w ogóle nie był notowany.
To wszystko co na tamtą chwilę mogli ustalić. Jednak praca operacyjna przyniosła efekty. 13 sierpnia o godzinie 9.00 w jednym z mieszkań na terenie Elbląga Jan J. został zatrzymany. Nie stawiał oporu i nie był agresywny. Przyznał policjantom, że ukradł aparat, następnie zawinął go w folię aluminiową i butelkę plastikową. Pojechał na cmentarz, wyjął kilka kostek polbruku przy płycie nagrobnej ojca i tam schował aparat. Funkcjonariusze pojechali z podejrzanym we wskazane miejsce i rzeczywiście znaleźli telefon. Zatrzymany nie potrafił jednak odpowiedzieć dlaczego ukrył fant właśnie w tym nietypowym miejscu. 62-letni Jan J. usłyszał zarzut kradzieży, za co grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności. Wcześniej w ogóle nie był notowany.
rak
reklama