W ubiegłym tygodniu Olsztyński Teatr Lalek obchodził jubileusz 60-lecia istnienia. Okrągłą rocznicę uświetniła premiera „Balladyny” w reżyserii Olega Żiugżdy. Jak się okazało spektakl wywołał mieszane uczucia pani, która postanowiła swoim obiekcjami podzielić z dyrektorem teatru i aktorami.
Ogólnopolskie media obiegły ostatnio zastrzeżenia warszawskiej radnej dotyczące adaptacji „Zemsty” w Teatrze Polskim. Olsztyn nie pozostaje w tyle i obiekcje natury światopoglądowej pojawiły się wokół „Balladyny”, którą można zobaczyć na deskach Olsztyńskiego Teatru Lalek. Dotarliśmy do maila, który został wysłany do OTL. W mailu kobieta, która obejrzała spektakl wyraża swoje oburzenie dotyczące kreacji postaci pustelnika, w którego rolę wcielił się Jarosław Cupriak. W mailu pojawiają się zarzuty o „fobie dotyczące duchowieństwa”, a wszystko przez scenę, w której pustelnik w koloratce nadużywa alkoholu.
– Listy wysłane do nas sugerują alkoholizm osoby duchownej (to nie ksiądz – lecz Pustelnik, a wcześniej Król Lechitów), natomiast reżyserowi chodziło o przedstawienie tej postaci jako człowieka – zatroskanego stanem w jakim znalazł się świat opanowany przez siły zła. Widz ma niezbywalne prawo do krytyki. Teatr jest dla ludzi, a nie odwrotnie. Moim zdaniem autorka listu za bardzo doszukiwała się w adaptacji analogii do współczesnych sporów światopoglądowych, niemniej jednak wprowadziliśmy już pewne zmiany w tej budzącej emocje scenie. Zresztą, zgodnie z sugestiami reżysera – mówi dyrektor teatru Zbigniew Głowacki.
Zapytaliśmy odtwórcę roli o to, czy jego zdaniem pomysł na postać może być odebrany jako próba prowokacji odbiorców.
– Panią oburzyła tylko jedna scena. Napisała, że nie było jej u Słowackiego, ale trzeba pamiętać, że istnieje coś takiego jak wizja reżysera i to miało właśnie miejsce. Reżyser ma do tego prawo. Sztuka powinna pobudzać do dyskusji, może to dobrze, że ta pani nie wyszła ze spektaklu „na zimno” – powiedział Jarosław Cupriak.
W Polsce panuje moda na doszukiwanie się elementów „obrazoburczych” na wystawach, spektaklach, filmach. Najczęściej połączone jest to z forsowaniem jednego i słusznego światopoglądu. Osoby oburzające się zapominają, że sztuka powinna stawiać niewygodne pytania, czasami prowokować i pobudzać do myślenia. Jeden z aktorów OTL zażartował, że niedługo pojawią się oskarżenia o demoralizację młodzieży – w końcu Miś Tymoteusz wychowywany jest tylko przez ojca…