Jedni wolą mieszkać w centrum miasta, bo jak twierdzą jest wszędzie bliżej, a inni, że na obrzeżach, bo jest większy spokój. Punkt widzenia zależy od etapu życia, w którym znajduje się człowiek, od tego czy jeszcze się uczy czy pracuje, ma rodzinę czy jest singlem itp. Na forach internetowych opinie są podzielone.
– W centrum nie mieszkam, bo jest nieco drożej niż na takich Jarotach czy Pieczewie – pisze Marex, student. – Nie wspomnę już o cenach stancji w samym Starym Mieście. Tam to wysysają kasę ze studenciaków.
– W centrum wcale nie jest drożej – pisze Path – z kumpelą wynajęłyśmy kawalerkę za tysiaka. Z opłatami wychodzi nam 1200zł. Do tego nie musimy wydawać na „mpki”, nie jak ci co muszą dojeżdżać np. z Likus czy Redykajn, Jarot czy Pieczewa… Drożyzna w centrum to mit! Brakuje nam tylko jakiegoś dużego marketu.
– Przez 2 lata mieszkałam przy olsztyńskiej „starówce” – mówi Basia EM., sprzedawczyni jednego ze sklepów w Aurze – i to przy potwornie ruchliwej drodze. Latem nie można było otworzyć okna, bo hałas, który dobiegał z ulicy był nie do zniesienia. Musiałam przez cały ten czas spać w zatyczkach do uszu, bo nie dało się zasnąć. Próbowałam spać bez stoperów, ale przez ciągły ryk silników miałam wrażenie, że śpię przy krawężniku – z głową na studzience. Teraz mam mieszkanko na Osiedlu Generałów. Fakt, mam dalej do pracy, ale cisza, która tam jest – jest bezcenna. Zresztą Olsztyn to nie Paryż, nie jedzie się 2 godzin z jednego końca miasta na drugi.
– Z żoną mamy domek z dala od tzw. centrum miasta – pisze Antek. – Nie wyobrażam sobie nie mieć takiej przestrzeni jaką mamy na Osiedlu Mazurskim. Nie dręczą nas samochody, dzieci mają gdzie bezpiecznie pobiegać, nikt mi nie zagląda z bloku naprzeciwko. A jak trzeba wybrać się gdzieś dalej to wsiadamy w auto i jedziemy. Proste.