Przychodzą do sklepu „na zakupy”, ale wychodzą z niego, nie płacąc. Co więcej, nawet do niego wracają. Drobne złodziejaszki dały się we znaki obsłudze sklepu Żabka przy ul. Jeziołowicza w Olsztynie.
Do kradzieży doszło w pierwszy piątek lutego (6.02) i to dwukrotnie: – Dwaj mężczyźni w wieku ok. 30 lat przyszli do sklepu dwa razy: około godz. 17.50 i 18.30 – relacjonowała ajentka sklepu przy ul. Jeziołowicza. – Wynieśli ze sobą piwo, kabanosy, ciastka. Całe zajście zarejestrowała sklepowa kamera, a kierowniczka Żabki skontaktowała się z nami i udostępniła nagranie. Jakiś czas temu, gdy przydarzyła się podobna sytuacja, kobieta zdecydowała się wrzucić materiały z monitoringu do sieci, a w rozwiązaniu całej sprawy pomogli internauci. – Już na drugi dzień miałam ich imiona i nazwiska. Wrócili do sklepu, przeprosili i zapłacili za skradzione rzeczy.
Mimo że kradzież nie spowodowała wielkich strat i, jak zauważa kobieta, tego typu sytuacje zdarzają się raczej sporadycznie, to sklepowi rabusie robią się coraz bardziej bezczelni. Być może powodem takiego zachowania jest świadomość swoistej gradacji kradzieży w polskim prawie: – Kradzież poniżej 437 zł karana jest na podstawie kodeksu wykroczeń. Dopiero powyżej tego progu traktowana jest jako przestępstwo – komentuje rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie. Więc jeśli funkcjonariusze zatrzymają sklepowego rabusia na niewielkiej, czyli niedrogiej kradzieży, mogą go ukarać mandatem karnym. Jeśli sytuacja notorycznie się powtarza, kierowana jest do sądu.
Sprawą kradzieży w Żabce przy ul. Jeziołowicza zajmuje się już policja. O podobnej sytuacji – pladze sklepowych złodziei na olsztyńskich Dajtkach – pisaliśmy TUTAJ.
Wiesz o jakimś zdarzeniu? Poinformuj nas! Napisz, wyślij zdjęcia lub film: redakcja@kureierolsztynski.pl
I Czeslaw poza brakiem wiedzy, rozumienia świata, ograniczonego życia (biedny on, do Zabki nie może chodzić a i do Biedronki zajrzeć nie może ) ma też ograniczone poznanie ortografii. Wspolczesmy dzieciak wychowany w ograniczonym do świata Internetu i fabryki w jakiej pracuje prostaczek w dresach Nike (symbolu sukcesu zyciowego) i pewnie w kapturze. Bilateralne odczucia budzą we mnie tacy ludzie. Zal i zwykle ludzkie obrzydzenie. Tak, to drugie odczucie jest mocniejsze.
akurat do biedronek i zabek nie chodze to sklepy dla biedoty a pani kierowniczka powinna znac prawo ze takie bajery jak zapodanie filmiku w necik jest nie legalne kiepsko cos ta pani kumata pewnie po zawodowce tylko wybacze jej