W jedynym takim miejscu w Olsztynie, w którym można na żywo przyjrzeć się papugom, szaleje ornitoza (choroba ptasia, papuzica). Media o sprawie poinformowali pracownicy papugarni. Właściciel groził im krokami prawnymi.
Dwa lata temu przy ul. Lubelskiej Bartłomiej Gocek-Rudzki otworzył pierwszą w Olsztynie papugarnię, w której można spotkać się oko w oko z egzotycznymi ptakami. W olbrzymiej wolierze na miłośników ornitologii czekały m.in. amazonki, ary, barwinki, kakadu i rudosterki.
Jednak tuż przed końcem ubiegłego roku pracownicy papugarni zaczęli alarmować, że ptaki chorują na ornitozę. Sprawę podjęły facebookowe profile, m.in. Stowarzyszenie na rzecz Dobrostanu Ptaków Egzotycznych. Mogliśmy tam wyczytać, że kontrolę w papugarni przeprowadził Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Olsztynie, stwierdzając, że cztery papugi są chore. Nie zamknął jednak punktu. Pracownicy papugarni donosili: „[Papugi – red] były badane, leczone, ale nie zostały wyleczone. Teraz ciągle przebywają w izolatce, nieleczone, bo nie wiadomo jak je leczyć. Na wolierze papugi nie mają badań, czyli każda z nich może być chora, ale przecież to jest nieważne. Najważniejsze to przyjść „ściągnąć” papugi na siłę, bo klient płaci, klient wymaga”.
Pracownicy punktu donieśli również, że właściciel papugarni podał papugom substancję, po której ptaki nie reagowały na bodźce zewnętrzne. Ptaki miały też ginąć, zagryzione przez szczury. W internecie pojawiło się zdjęcie, na którym widać koty zamknięte w klatce. Zwierzęta trzymane są w papugarni, aby odstraszać szczury, bo profesjonalne próby wytrzebienia gryzoni spełzły na niczym. Zdaniem pracowników firmy to nieodpowiedzialna sytuacja – męczą się koty, a ptaki znajdują się w stresogennej sytuacji. Pracownicy sugerowali także, że urazy ptaków zdarzają się codziennie, bo dochodzi do mieszania gatunków ptaków.
Sytuacja wzburzyła pracowników papugarni, jak i postronnych obserwatorów. Właściciel punktu posądził pracowników o działanie na szkodę firmy i zagroził im w sms-ach krokami prawnymi.
Skontaktowaliśmy się z Bartłomiejem Gocek-Rudzkim, pytając go m.in. czy poradził sobie z chorobą ptaków. – Papugi, u których stwierdzono objawy, są w trakcie leczenia. Po jego zakończeniu zostaną przebadane ponownie, aby upewnić się, że są zdrowe i wolne od nosicielstwa. Już teraz zauważalna jest poprawa ich zdrowia – deklaruje właściciel papugarni. – Wprowadziliśmy parę bardzo istotnych zmian, między innymi w zakresie komunikacji między opiekunami. Postawiliśmy na personel wykazujący się największą dbałością o dobrostan naszych podopiecznych. Rozpoczęliśmy proces ograniczania dominacji między ptakami. Zaostrzyliśmy wewnętrzne procedury sanitarne oraz sposoby ich przestrzegania i wiele innych, ciężko wszystkie tu wyliczyć.
Szef papugarni deklaruje, że koty, które trzymał w klatce, zabrał do domu. Dodaje również, że zdjęcie, które trafiło do internetu, sugeruje, że koty przebywały cały czas w klatkach, a tak podobno nie jest. Są zamykane jedynie w towarzystwie papug.
– A co podał pan papugom, że nie reagowały na bodźce? – pytamy.
– Zioła przygotowane w formie liposomalnej jak pokrzywa, owoce głogu, melisa, kwiat lawendy, czarny bez i inne. Taką formę leczenia stosowałem wielokrotnie między innymi na swoim psie Kice, u której w wieku 12 lat stwierdzono nowotwór – odpowiada właściciel papugarni.
– Miał pan wyciągnąć konsekwencje prawne w stosunku do pracowników.
– Na ten temat nigdy publicznie się nie wypowiadałem i chciałbym, aby tak zostało – mówi Bartłomiej Gocek-Rudzki.
W drodze wyjaśnienie Papuga, która jest na zdjęciu, to Rudosterka.
W związku z problemami behawioralnymi, wyskubała sobie piórka. Była odizolowana na jakiś czas ale problemy się nasiliły i zgodnie z zaleceniami lekarza wetrynarii ma być trzymana w towarzystwie innych Papug, aby nie czuła się samotna. Jej stan się już znacznie polepszył, z czego bardzo się cieszymy!
Jesteśmy świadomi krytycznych opinii, co do Jej wyglądu ale dla Nas najważniejsze jest Jej dobre samopoczucie i zdrowie, dlatego nie „ukrywamy” Jej na zapleczu!
Widzę, że ekoświry atakują, dziwne że dopiero teraz. Pewnie nieroby i pasożyty chcą pieniędzy, jak prawie zawsze kiedy próbują wprowadzać ekoterroryzm. W papugarni byłem raz i było świetnie. Polecam zawsze wszystkim moim gościom odwiedzającym Olsztyn.