Pan Leonard Pszczoła zamiast bawić się z wnukami, leży w grobie. Zdaniem bliskich jego serce nie wytrzymało nękania telefonami z firmy windykacyjnej i pękło. I choć prawo ma już niedługo zabronić windykatorom działań podobnych do tych, które prowadzili wobec Pana Leonarda, to dla niego jest już za późno!
– Tata mógł żyć! – córki Pana Leonarda nie mają co do tego wątpliwości. Razem chodzą na grób zmarłego taty i domagają się dla niego sprawiedliwości. A historia Pana Leonarda jest podobna do historii tysięcy mieszkańców Olsztyna, którzy nie są w stanie spłacić zaciągniętego kiedyś długu.
U Pana Leonarda było to około 10 tysięcy złotych pożyczki sprzed kilkunastu lat temu wziętej w nieistniejącym już pod swoją nazwą banku. Dług był już przedawniony, co oznacza, że wierzyciel nie mógł iść po pomoc w jego odzyskaniu do sądu, aby ten wyznaczył komornika do jego ściągnięcia. I jak to w przypadku przedawnionych długów bywa, z chęcią handlują nimi różne firmy windykacyjne. Stosują różne chwyty i sztuczki psychologiczne, żeby tylko dłużnik robił coś, co przerwie tzw. bieg przedawnienia i pozwoli posiadaczowi długu na odzyskanie prawa do pomocy sądu w jego zwrocie. Takie długi firmy windykacyjne kupują najczęściej za 10 procent ich wartości i chcą na nich najzwyczajniej zarobić. To zwykły handel polegający na tym, żeby coś tanio kupić i na tym zyskać. Żeby jednak wzbogacić się na kupionym i przedawnionym długu, trzeba tak umęczyć dłużnika, żeby albo podpisał jakąś ugodę, albo wpłacił chociaż jedną złotówkę. To właśnie przerwie bieg przedawnienia.
Pan Leonard miał pecha. Trafił na firmę Ultimo. Jej przedstawiciele zaraz po odkupieniu od innej firmy długu Pana Leonarda zaczęli słać pisma i wydzwaniać do niego. I byli bardzo skuteczni. Nawet zbyt skuteczni, bo każde pismo z groźbami zwiększenia długu o kolejne odsetki, każdy telefon domagający się natychmiast przedstawienia, jak Pan Leonard ma zamiar spłacić swój dług, powodował, że schorowany mężczyzna jeszcze bardziej podupadał na zdrowiu. – Tata dosłownie usychał w oczach. Po każdym z telefonów wpadał w taki stan, że nawet tracił pamięć. Ataki paniki powodowały coraz większe kłopoty z sercem – mówi córka Pana Leonarda.
W końcu stało się to, co mogło najgorszego. Pan Leonard dostał zawału i zmarł. Bliscy olsztynianina postanowili dochodzić sprawiedliwości i zgłosili sprawę do prokuratury. Ta odmówiła wszczęcia postępowania. Sprawą zajęła się kancelaria mecenasa Lecha Obary, który jest znany w całej Polsce z podejmowania się obrony osób prześladowanych przez duże firmy i instytucje. Jednak w piątek, 15 marca, Sąd Rejonowy w Olsztynie podtrzymał decyzję prokuratury o umorzeniu postępowania przygotowawczego przeciwko windykatorom, którzy nękali Pana Leonarda. – Ze zdziwieniem przyjęliśmy decyzję Sądu. Firma Ultimo jest jedną z najbardziej bezwzględnych z działających na rynku ściągania wierzytelności – powiedział nam mecenas Lech Obara. – Nie składamy broni i będziemy podejmować kolejne działania w celu stworzenia precedensu i pociągnięcia do odpowiedzialności osób, które są winne wywołania u niego zagrożenia i naruszały jego prywatność – oświadczył mecenas.
Od lat trwa dyskusja na temat granic działania firm handlujących długami i ściągających je. Decyzja olsztyńskiego sądu zbiega się z zapowiedziami zmian w przepisach prawa, które mają ograniczyć bezwzględność często cechującą zachowanie windykatorów. I to niezależnie od tego, czy dług jest już przedawniony, czy nie. Niestety dla Pana Leonarda te zmiany przyjdą za późno.
Firma Ultimo – po tym, jak śmiercią Pana Leonarda i doniesieniem do prokuratury zainteresowali się dziennikarze – wydała oświadczenie. Windykatorzy zapewniają w nim, że zawsze działają zgodnie z prawem i etyką. Złożyli też kondolencje rodzinie… – Z ubolewaniem przyjęliśmy wiadomość, iż nasz klient, pan Leonard Pszczoła, zmarł. Składamy Rodzinie wyrazy szczerego współczucia – czytamy w oświadczeniu windykatorów z firmy Ultimo.
Mecenas Lech Obara zapowiedział, że sprawą Pana Leonarda Pszczoły zainteresował już poseł Iwonę Arent, żeby dojść sprawiedliwości należnej zmarłemu.