-1 C
Olsztyn
piątek, 22 listopada, 2024
reklama

Julia Marcell: chcę próbować nowych rzeczy

OlsztynJulia Marcell: chcę próbować nowych rzeczy

W portalu Youtube pojawił się nowy teledysk Julii Marcell „Manners”. Zapowiada on nową płytę artystki „Sentiments”, która ukaże się już na początku października, nakładem wytwórni Mystic. Premierowy klip artystyki w ciągu kilku dni klip obejrzało ponad dziesięć tysięcy osób.

O Julii Marcell (tak naprawdę nazywa się Julia Górniewicz) zrobiło się głośno w 2007 roku, kiedy jako studentka Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, wygrała wraz z Jakubem Barcikowskim konkurs zorganizowany przez koncern Microsoft. Duet przygotował wspólnie film krótkometrażowy, który miał promować zdrowy tryb życia. W tym samym roku Julia nagrała swoją debiutancką EP’kę „Storm”, a dzięki portalowi Sellaband zebrała 50 tysięcy dolarów na nagranie płyty długogrającej. Album „It Might Be You” został wyprodukowany przez Mosesa Schneidera, płyta została bardzo ciepło przyjęta przez krytyków. W październiku 2011 roku ukazał się drugi album artystki – „June”. Julia otrzymała Nagrodę Artystyczną Miasta Torunia im. Grzegorza Ciechowskiego, a w 2011 roku została wyróżniona Paszportem Polityki w kategorii muzyka popularna. Nominowana była również do Fryderyków.
Nowy album Julii Marcell pojawi się na sklepowych półkach 6 października. Nowa płyta powstawała w Berlinie a w nagraniach wzięło udział dwóch realizatorów dźwięku: Ingo Krauss i Thomas Stern. Miksem i masteringiem zajął się Doug Henderson. Julii towarzyszył zespół, z którym na co dzień gra koncerty: Anna „Mandy” Prokopczuk na altówce i w chórkach, Thomsen Slowey Merkel na basie oraz Thomas Fietz i Sebastian Schmidt na perkusji. Gościnnie wystąpili Maya Solovey, Samuel Vance-Law z Dear Reader oraz Kristof Hahn, gitarzysta Swans, który zagrał na lap steel w piosence „Piggy Blonde”.

– Nowy album będzie miał premierę 6 października. Czego możemy się spodziewać po twojej trzeciej płycie?
– Na pewno zmiany! Przede wszystkim na płycie jest o wiele ciemniej niż dotychczas, niepokojąco, czasem hałaśliwiej, a czasem bardzo krucho i delikatnie. Dużo jest różnych emocji. Aranżacje zostały bardzo zredukowane, trochę na takiej zasadzie, że próbowaliśmy wraz z Thomasem Fietzem, z którym współprodukowałam płytę, otrzepać piosenki ze zbędnych elementów, jakichś konstrukcji, nadbudów, które choć wydają się interesujące, to jednak zabierają miejsce. Przestrzenność była bardzo ważna, chciałam aby teksty mogły też przejąć główną rolę, bo tym razem są one definiujące, opowiadają i prowadzą przez piosenkę.
– Singiel promujący album jest bardziej rockowy od utworów znanych z poprzednich płyt. Czy zmieniają się twoje inspiracje i pomysły na aranżacje piosenek?
– Ważne jest dla mnie poszukiwanie nowych dróg, chcę spróbować rzeczy, których nie spróbowałam dotychczas. Nic tak nie inspiruje jak nowy instrument. Nie nazwałabym tej płyty rockową, ale dużo aranżacji na niej opartych jest na gitarze elektrycznej, dużo jest brudu i przesterów – przesterowany jest bas, głos, nawet bębny. Ale wyniknęło to wszystko dość naturalnie, skręciłam w tę stronę z takich dość prozaicznych przyczyn. Po płycie z elektroniką i długiej trasie z elektroniką miałam trochę tej elektroniki dość. Zmęczyły mnie sample, które zawsze brzmią tak samo, metronom, loopy, komputerowe ścieżki. To wszystko brzmi bardzo dobrze, ale ustawia bardzo silne ramy dla zespołu i piosenki. Tym razem chciałam by każdy dźwięk był zagrany w momencie, aby się zadział tu i teraz, aby wpłynął na niego stan ducha i zdrowia grającego, czy nawet pogoda. A gitara jest niesamowicie dynamicznym i elastycznym instrumentem. Dlatego też nagraliśmy płytę na żywo, w jednym pokoju, grając razem. Tak przy okazji to była niesamowita zabawa, kiedy można po prostu pograć w studio, a nie ślęczeć nad ścieżkami i edycją.
– Gdzie powstawał klip „Manners”?
– Teledysk powstał w I LO im. Bolesława Chrobrego w Kłodzku. Zachwyciliśmy się budynkiem szkoły – starym, o przepięknych wnętrzach, wirydarzu, freskach i unoszącej się tam niesamowitej atmosferze. W ogóle samo Kłodzko jest pięknym miejscem.
– Pomysł na klip jest twojego autorstwa. Opowiesz nam o koncepcie?
– Pomysł na teledysk jest zarysowaniem pewnej mitologii, która powstała wraz z płytą. Mamy na niej pewne dość bajkowe i abstrakcyjne postaci – jest Teacher, Piggy Blonde, Marcell, czyli mój dziwnie wyglądający kolega z zespołu, bo Julia Marcell to zespół Julii i Marcella. Wszystko się bardzo zazębia i wpisuje w ramy tekstów piosenek. Staram się zbudować własną rzeczywistość, która jest trochę komiksowa, ale jednocześnie bardzo bezpośrednia i realna. Ten pomysł dopiero zaczyna żyć, powoli go odkrywamy, dlatego nie chcę za dużo zdradzać.

KM
 

Zapisz się do naszego newslettera

Wysyłamy tylko najważniejsze wiadomości

0 komentarzy
Najlepsze
Najnowsze Najstarsze
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Polecane