Po raz kolejny wraca problem migrujących żab na ulicy Leśnej, które rozjeżdżane są przez auta. Sprawą zainteresował się Mirosław Arczak, radny miejski, ale niezadowolony z działań Piotra Grzymowicza, kwituje: – Czasami brakuje mi słów na opisanie tego, co myślę o oficjalnych odpowiedziach prezydenta na moje interpelacje.
Od kilku lat jak bumerang wraca problem żab, które dwa razy w roku migrują przez ulicę Leśną, aby złożyć skrzek, a kilka miesięcy później młode żaby wracają tą samą drogą. W tym okresie asfalt wygląda dramatycznie, bo wiele z nich jest rozjeżdżanych. Za naprawę szkód biorą się dzieci – szkoły organizują wycieczki, a maluchy przenoszą płazy na drugą stronę jezdni. To jednak nie rozwiązuje problemu.
Dramatowi próbowano zapobiec w 2014 roku, stawiając dwa znaki ostrzegawcze, a dwa lata później pojawiły się wygrodzenia, które ustawiono w miejscach, gdzie płazy najczęściej pokonuję drogę. Ratusz deklarował, że pracownicy Lasu Miejskiego również przenosili żaby.
Sprawy mogły wyglądać inaczej, a problem mógł zniknąć na zawsze, bo od października 2019 roku na Leśnej trwają prace związane z budową kolektora centralnego.
– W dwóch czy trzech miejscach kolektor będzie przebiegał pod jezdnią. Droga zostanie rozkopana, asfalt zdjęty. Nadarza się niesamowita okazja na zrobienie podziemnych przejść dla żab! – zaalarmował nas czytelnik. – Wystarczy położyć stalowe rury o średnicy 20 cm. Koszt będzie minimalny. Droga i tak jest przecież rozkopana. Po ustawieniu płotków naprowadzających będzie można uratować rocznie tysiące żab migrujących przez ul. Leśną.
Sprawą zainteresował się na początku maja Mirosław Arczak, pytając prezydenta, czy jest szansa, aby w ramach inwestycji wykonać rozwiązania, które uratują życie żab. Radny dociekał także, czy urzędnicy przewidzieli je w projekcie i czy ktoś zgłaszał potrzebę ochrony płazów. Wreszcie pytał, w jaki sposób żaby będą chronione w tym miejscu?
Prezydent odpowiedział, że wykonanie prac zabezpieczających życie płazów nie jest możliwe, bo nie przewidywał tego projekt, a wykonanie nowego uruchamia szereg procedur, łącznie z poszukiwaniem nowego wykonawcy. Prezydent pisze także, że zmiany w umowie mogłyby spowodować utratę dofinansowania budowy – 20 mln zł. Dodaje także, że żadna z organizacji ekologicznych przed wydaniem decyzji środowiskowych nie zgłaszała uwag do projektu.
– Po lekturze pisma rodzą się pytania: po co są urzędnicy, skoro cała odpowiedzialność za ochronę płazów została zrzucona na… organizacje społeczne? Gdzie gospodarność, skoro przy okazji grubych prac drogowych nikomu nie przyszło do głowy, aby wykonać przejścia pod jezdnią, a przecież już w 2014 ustawiono tam znaki ostrzegawcze, a od 2016 utrzymuje się setki metrów wygrodzenia dla płazów? – grzmi na Facebooku radny Arczak i dodaje: – W piśmie da się wyczuć ciekawy (nietrafiony) „szantaż” w postaci przekonywania mnie o wysokości dotacji, jaką straciłby Olsztyn, gdyby zastosować się do moich oczekiwań. Tymczasem, to przecież nie ja podjąłem decyzję o tym, aby projektanci nie musieli „zaprzątać sobie głowy” zapewnieniem bezpiecznych przejść dla płazów.
Drobnym pocieszeniem w tej sytuacji może być fakt, że w trakcie prac odkryto pod ulicą nieznany wcześniej przepust, który być może częściowo rozwiąże problem. – Jego zadaniem będzie umożliwienie spływu powierzchniowego wód opadowych oraz wędrówki małych zwierząt. Zatem żabki, ropuchy i inne drobne zwierzęta, jak np. jeże, będą mogły bezpiecznie przemieścić się pod ulicą – deklaruje Marta Bartoszewicz, rzeczniczka ratusza.
Wy się martwicie żabami!? A ludzie umierają, bo lekarze w przychodniach się pochowali ze strachu! Kiedy ruszą przychodnie w Olsztynie???????????
TEN CZLOWIEK WIECZNIE WIDZI WE WSZYSTKIM PROBLEM, BO COS WBREW JEGO WIZJI. PO CO I NA CO NAM TAKI PREZYDENT CO ROBI ŁASKĘ ZE WSZYSTKIM……