Dramat mieszkańców kamienicy przy ul. Orkana i Łukasińskiego w Olsztynie. Budynek przejęła spadkobierczyni Polaków narodowości niemieckiej, którzy wyemigrowali do Niemiec w latach 80. – Kiedy w 2016 r. podpisywałem umowę najmu lokalu komunalnego, nie spodziewałem się, że po 4 latach będę zmuszony je opuścić – żali się Jarosław Mroczkowski.
W kamienicy mieszka kilka rodzin. Łącznie 19 osób. Przedwojenne pomieszczania zostały podzielone na mniejsze, żeby zmieściło się więcej ludzi. Lokale gmina Olsztyn przydzielała jako komunalne. Jednak w sierpniu 2019 r. po wyroku sądu nieruchomość została przekazana do dyspozycji pełnomocnika właścicielki.
– Po 10 latach starań doczekałem się mieszkania o powierzchni 23 m kw. – mówi Jarosław Mroczkowski. – Jestem niepełnosprawny po udarze, mam sparaliżowaną lewą stronę ciała. Cieszyłem się z tej klitki, dopóki nie dostałem pisma od firmy, która przejęła zarządzanie kamienicą. Dowiedziałem się, że bezprawnie korzystamy z nieruchomości, która należy do pani z Niemiec, Hedwigi. W piśmie napisali do mnie też, że gmina znała stan prawny kamienicy i bez wiedzy właścicielki podpisała umowę najmu. Kiedy zawierałem umowę nikt mi nic nie mówił, że kamienica należy do tej pani. Gdybym wtedy wiedział, że ktoś rości sobie ten budynek, to bym się nie zdecydował na ten lokal, bo miałem trzy do wyboru od miasta – dodaje.
Lokatorzy liczą na pomoc gminy Olsztyn. – Miasto jak dotąd nie zaproponowało nam lokali zastępczych. No chyba, że w kontenerach socjalnych, na co się nie godzimy – mówi Wiesław Pietruszewski. – Mam 822 zł renty, kupiłem meble, odmalowałem łazienkę. Nikt mi za to teraz nie zwróci – załamany mężczyzna pokazuje pismo zarządcy budynku z podkreślonym na czerwono zdaniem: „informuję Pana, że w imieniu Pani Hedwig muszę wystąpić przeciwko Panu z pozwem o wydanie zajmowanego przez Pana lokalu”.
– Trwają mediacje pomiędzy gminą Olsztyn, a właścicielem kamienicy. O ich wynikach poinformujemy za około dwa tygodnie – zapowiada Zbigniew Karpowicz, dyrektor Zakładu Budynków i Lokali Komunalnych.
Mecenas Jerzy Dobrzański, reprezentant pani z Niemiec, stara się tonować nastroje. – Pani Hedwiga zdaje sobie sprawę z trudnej sytuacji lokatorów. Nie chce, by zostali skrzywdzeni. Sprawa jest pomiędzy nią a Gminą Olsztyn. Dodaje: – Nieruchomość była zawsze własnością prywatną, a właściciel był i jest nadal ujawniony w księdze wieczystej. Nie doszło zatem do odzyskania własności, co różni tę sprawę od innych podobnych przypadków. To z inicjatywy mojej Klientki i w trosce o lokatorów toczy się mediacja. Właścicielka postępuje szlachetnie i dotychczas nie tylko nie wyrzucała tych osób, ale nawet honorowała ulgi przyznane lokatorom przez Gminę Olsztyn, która administrowała nieruchomością nie mając upoważnienia właściciela.
Poszkodowane osoby zgłosiły się do biura poselskiego Poseł Iwony Arent. To ona od początku zaczęła interweniować u władz miasta. Ratusz jednak działał w wielkiej tajemnicy nie podając żadnych terminów. Dopiero po zainteresowaniu się mediów pojawiły się informacje o kończących się mediacjach. Co ciekawe z mieszkańcami kamienicy prezydent Grzymowicz miał spotkać się osobiście i zapewniać, że nie zostawi lokatorów na pastwę losu.
– Tu na terenie Olsztyna to wszystkie przedwojenne kamienice należą do Niemców w końcu znajdujemy się na byłym terenie Prus Wschodnich – mówi pan Wiesław. – To dawno powinno być uporządkowane przez ustawę anty-roszczeniową.
„Budynek przejęła spadkobierczyni Polaków narodowości niemieckiej, którzy wyemigrowali do Niemiec w latach 80.” – 40 lat po wojnie ten budynek nadal był ich i to już w Polsce, na prawach Polskich, więc myślę że tutaj D dali urzędnicy, chyba że to jakiś przekręt rodem Gronkiewicz-Waltz.
Ratusz dał znowu (_!_), przejął mienie porzucone nie wpisując tego w księgach wieczystych , teraz powinni wystawić jej rachunek za 40 letnie dbanie o tą kamienicę,gdy by nie dbali to po niej kamień na kamieniu by nie pozostał. Może Ratusz sprawdzi od kiedy ta Niemka ma polskie obywatelstwo? i ile dostała w Niemczech kasy za to co porzuciła w Polsce.