Kilkanaście dni temu była redaktor naczelna Radia UWM FM wygrała w sądzie z uczelnią, która zarzuciła jej niewłaściwe wywiązywanie się z powierzonych obowiązków służbowych. Okazuje się, że to nie jedyny proces dotyczący spraw pracowniczych na uniwersytecie.
Karolina Lewandowska, była już redaktor naczelna Radia UWM FM, po czternastu latach pracy rozstała się w nerwowej atmosferze z uczelnią. Nie pogodziła się jednak z tą decyzją i skierowała sprawę do sądu.
– Wypowiedzenie umowy dotyczyło niewłaściwego wywiązywania się przez pracownika z powierzonych mu obowiązków służbowych – wyjaśnia Izabela Bagińska, uczelniany radca prawny.
Sąd pierwszej instancji uznał, że argumentacja stojąca za zwolnieniem była zasadna.
– Złożyłam jednak apelację, ponieważ absolutnie nie zgadzałam się z ani jednym zarzutem uniwersytetu oraz tym bardziej wyrokiem sądu – mówi Karolina Lewandowska. – Czułam się zwyczajnie oszukana, tym bardziej, że łącznie przepracowałam w radiu 14 lat i nigdy nikt z moich przełożonych nie zwracał mi uwagi, że źle wykonuję swoje obowiązki służbowe. Z dnia na dzień zostałam zwolniona bez żadnego ostrzeżenia.
Podczas rozprawy sąd apelacyjny uznał rację pracownika i zasądził odszkodowanie. Wyrok jest prawomocny.
Część osób pracujących na uczelni nie może jednak dochodzić swoich spraw przed sądem, bo uniemożliwia im to rodzaj umowy o pracę.
– Zostałem w ten sposób zwolniony z dnia na dzień, bez podania przyczyny, w gorącym okresie po tym, jak jesienią 2012 roku nowy rektor zaczął urzędowanie. Nikt mi nie podziękował za pracę i nikt nie zgłosił wcześniej zastrzeżeń. Nie tylko ja zostałem tak potraktowany, bo wiele osób było związanych z uczelnią umowami o pracę na czas określony i dzięki temu uczelnia nie musiała podawać uzasadnienia wypowiedzenia – mówi anonimowo jeden z pracowników. – Czasem żartujemy sobie ze zwolnionymi, że z tych wszystkich osób powstałoby całkiem niezłe biuro.
Tuż po objęciu funkcji rektora prof. Ryszard Górecki zaczął reorganizować życie uczelni i zmieniać strukturę zatrudnienia. Z uczelnią rozstał się były dyrektor Regionalnego Centrum Informatycznego, swoje stanowiska straciła część kierownictwa komórek odpowiedzialnych za realizację projektów unijnych. Szefowa działu zamówień publicznych również sądziła się z uczelnią o nieuzasadnione wypowiedzenie (sprawa zakończyła się ugodą). Zwolniona została redaktor naczelna radia, z czasem odszedł dyrektor m. in. uczelnianego Centrum Innowacji i Transferu Technologii. Nie tak dawno w ciężkiej atmosferze z uniwersytetem rozstał się Janusz Kijowski, dyrektor Teatru im. Stefana Jaracza.
W kilku przypadkach pracownicy byli przenoszeni na niższe stanowiska, co w konsekwencji wymusiło na nich odejście z pracy. Są też tacy, którzy wciąż pracują, ale nie ukrywają rozgoryczenia.
– Pomimo że obiecywano nam więcej, zostałem przeniesiony na niższe stanowisko. Zdegradowany, mimo że efekty mojej pracy zawsze spełniały oczekiwania przełożonych – mówi anonimowo drugi z pracowników. – Jest mi z tego powodu bardzo przykro. Tak po ludzku przykro.
W sumie od 2012 roku, gdy obowiązki objął nowy rektor prof. Ryszard Górecki, uczelnia w sprawach pracowniczych sądziła się dziesięć razy. Trzy razy dochodziło do ugody, raz do wygranej, cztery razy uczelnia była górą, dwa postępowania się toczą. Radca prawny uczelni podkreśla, że to niewielki odsetek spraw na 3,5 tys. zatrudnionych osób.
To by tłumaczyło dlaczego tego radia nie da się słuchać. Czy tam ktoś pracuje poza trzema głosami które w kółko sie przewijają? Sorki ale przełaczam sie na antyradio.
Tak to jest, jak platformers rządzi uniwerkiem…