Zasłanianie luster po śmierci bliskiej osoby to zwyczaj, który dla niektórych wydaje się dziwny, dla innych – oczywisty. Choć nie jest nakazany ani przez Kościół, ani przez prawo, nadal funkcjonuje w wielu domach, zwłaszcza na wsiach i w tradycyjnych rodzinach. Skąd się wziął ten zwyczaj? Dlaczego w chwili śmierci zwracamy uwagę właśnie na lustro?
Za tym prostym gestem kryje się połączenie dawnych wierzeń, religii i ludzkiej psychiki.
Projektanci ze Smartwoods.pl zwracają uwagę, że lustro to coś więcej niż tylko praktyczny przedmiot – od zawsze miało w sobie pewną symbolikę i emocjonalny ciężar.
Co ma wspólnego lustro z duszą?
W wielu kulturach od wieków wierzono, że lustro to coś więcej niż tylko odbijająca powierzchnia. Wierzono, że pokazuje nie tylko wygląd, ale i duszę człowieka – i że może łączyć świat żywych z zaświatami (culture.pl).
Stąd w przekonaniu ludowym, jeśli dusza zmarłego spojrzy na swoje odbicie, może zostać „uwięziona” i nie przejść dalej. Takie zatrzymanie duszy mogło powodować niepokój, opóźnienie pochówku lub nawiedzenia (bbc.com).
Z drugiej strony obawiano się też, że w lustrze może pojawić się duch zmarłego – a to miałoby zwiastować kolejną śmierć w rodzinie. Wierzono tak nie tylko w Polsce, ale też m.in. w Anglii, Szkocji, na Ukrainie i na Dalekim Wschodzie.
Judaizm: duchowość i skromność
W judaizmie zasłanianie luster jest częścią oficjalnego rytuału żałoby – tzw. sziva, trwającej siedem dni po śmierci bliskiej osoby. Lustra zasłania się nie z powodu lęku przed duchami, ale by wyrazić żal i pokorę (chabad.org).
W tym czasie nie wolno skupiać się na wyglądzie, lecz na modlitwie i pamięci o zmarłym. Lustro, które służy do patrzenia na siebie, symbolizuje przywiązanie do świata materialnego – a żałoba ma być czasem duchowego skupienia.
W mistycznej tradycji kabalistycznej istnieje też pogląd, że odbicie w lustrze może przyciągać złe energie lub zakłócać „przejście duszy”, dlatego od dawna unika się luster w domach pogrążonych w żałobie.
Chrześcijańska Europa i ludowe zwyczaje
Kościół katolicki nie nakazuje oficjalnie zasłaniania luster, ale ten zwyczaj głęboko zakorzenił się w kulturze ludowej wielu krajów, zwłaszcza Polski.
W tradycyjnych domach zaraz po śmierci zasłaniano nie tylko lustra, ale też zegary, obrazy, okna i często zatrzymywano zegary – wszystko po to, by podkreślić przejście między życiem a śmiercią (polskatradycja.pl).
Lustro mogło – według dawnych wierzeń – „przechować ślad śmierci” lub „zatrzymać” duszę. Inni bali się, że w lustrze może odbić się sama „śmierć” i pociągnąć kolejną ofiarę.
Chociaż księża często odradzali tego typu praktyki, określając je jako zabobony, wiele rodzin przestrzegało ich przez pokolenia, traktując jako formę ochrony przed nieznanym.
Psychologia żałoby i sens rytuału
Psychologowie zajmujący się stratą i żałobą podkreślają, że zakrywanie luster może mieć również praktyczne, emocjonalne znaczenie. W pierwszych dniach po śmierci bliskiej osoby człowiek jest przygnębiony, zapłakany, wyczerpany. Oglądanie siebie w lustrze w takim stanie może tylko pogłębiać ból.
Zasłonięte lustra tworzą bezpieczną przestrzeń, w której nie trzeba konfrontować się z własnym odbiciem. Można się wyciszyć, przeżyć żal, zapłakać – bez rozpraszania uwagi na wygląd, na „zewnętrzne”.
Poza tym sam akt zakrycia luster działa symbolicznie – to znak, że czas się zatrzymał, że świat się na chwilę zatrzymał z powodu straty. Odsłonięcie ich po pogrzebie lub po 7 czy 40 dniach może mieć znaczenie rytualne – jakby mówiło: „czas iść dalej” (bbc.com).
Polska codzienność – dawniej i dziś
W wielu polskich domach zasłanianie luster po śmierci nadal jest normą, choć w miastach stopniowo zanika. Typowo używa się białej lub czarnej tkaniny, którą przykrywa się każde lustro i ekran – zwłaszcza w pokoju, gdzie przebywało ciało zmarłego.
Poza lustrami zakrywa się też fotografie ludzi, często otwiera się okna, by umożliwić „duszy odejście” – i unika się patrzenia w lustro, szczególnie nocą.
Lustra bywają zakryte do dnia pogrzebu, czasem do końca pierwszego tygodnia żałoby, a niekiedy – przez symboliczne 40 dni, zgodnie z przekonaniem, że tyle trwa obecność duszy na ziemi po śmierci.
Choć coraz więcej osób mówi dziś, że to „tylko przesąd”, wiele rodzin nadal praktykuje ten rytuał z szacunku dla tradycji. Często powtarza się zdanie: „nie wierzę, ale wolę nie ryzykować” – co pokazuje, że nawet w racjonalnym świecie potrzebujemy symbolicznych gestów w obliczu śmierci.
