Cztery dni, dwa kraje i grubo ponad dwa tysiące kilometrów na liczniku – tak w liczbach prezentuje się motocyklowa wyprawa nieformalnej grupy ERKOmoto złożonej z pracowników firmy ERKO, jednego z kluczowych dostawców branży elektrotechnicznej w Polsce i na świecie.
– Podhale, Beskid Niski, Słowacja, wizyta w oddziale firmy w Czeluśnicy – wylicza punkty orientacyjne wycieczki Piotr Pętlak, prezes firmy ERKO, której główna siedziba mieści się w podolsztyńskim Jonkowie.
Co ciekawe, pan Piotr eskapadę ERKOmoto zna nie z opowieści, a z… autopsji. Sam bowiem od lat jest wielkim entuzjastą motocyklowych wypraw.
– Rzeczywiście pasja jest dość mocna – przyznaje prezes firmy, który w ostatnim półroczu zwiedził motocyklem m.in. Maroko i Pakistan. – Tym razem nie chodziło jednak o ekstremalne wyzwania, a o harmonię, współpracę i integrację. Po prostu o dobrą, wspólną zabawę.
Ścigacz za motorowerem? I o to chodzi!
Ekipa nieformalnej grupy ERKOmoto, złożonej z kilkunastu pracowników ERKO, wyruszyła z firmowego parkingu w Jonkowie w środku tygodnia, z samego rana. Pierwszym celem był drugi oddział firmy w Czeluśnicy na Podkarpaciu.
– Dwa oddziały to efekt złożonej, ponad 40-letniej, historii naszej rodzinnej firmy – wyjaśnia Piotr Pętlak.
W Czeluśnicy ERKO produkuje m.in. części lotnicze i oprzyrządowanie technologiczne. Motocyklowy „lot” na Podkarpacie zajął cały pierwszy dzień wyprawy. Później były natomiast wypady w Beskidy i w Tatry, nawet za polsko-słowacką granicę.
– Widoki piękne, a atmosfera wspaniała – podsumowuje krótko Piotr Pętlak. I dodaje: – Hitem obrazującym ten wyjazd było moim zdaniem to, że w wyprawie brała udział 125-tka, a więc w zasadzie motorower, a zaraz za nią jechała R6-tka, a więc motocykl z silnikiem kilkukrotnie większym, który do setki rozpędza się w jakieś trzy sekundy.
Naprawa w trasie z latarką w ręku
Nie obyło się też bez przygód. Tych zabawnych i tych, które stanowiły pewne wyzwanie, jak na przykład wspólna… naprawa linki sprzęgła w jednym z motocykli (i to po zmroku!) czy łatanie opony już pierwszego dnia wyprawy, tuż przed dojazdem do Czeluśnicy.
– Współpraca i element integracyjny były zdecydowanie – śmieje się Piotr Pętlak.
Jeden z dwóch głównych inicjatorów i wiodących organizatorów wyprawy Mateusz Świeca, na co dzień kierownik działu technologicznego w ERKO w Jonkowie, już teraz zapowiada, że ruszyło planowanie kolejnej wyprawy.
– Bo to wciąga, i to bardzo! – nie ukrywa koordynator wyjazdu. – Jeśli dobrze liczę, ten zakończony wyjazd był już ósmym w historii ERKOmoto.
Skąd pomysł na utworzenie grupy? Zaczęło się zwyczajnie – od propozycji na nietypowe wykorzystanie funduszu socjalnego.
– Były środki do wykorzystania, więc uznaliśmy z kolegą, że skoro jest spora grupa osób, która jeździ na motocyklach, to może wyjść z tego coś fajnego – opowiada Mateusz Świeca. – Pierwsze wyprawy to było jeszcze takie jeżdżenie wokół komina. Podczas jednodniowych wypraw zwiedzaliśmy po prostu Warmię i Mazury.
Było fajnie. Na tyle fajnie, że miłośnicy motocykli w ERKO postanowili pójść krok dalej.
– Uznaliśmy, że zamiast dwóch wypraw lokalnych lepiej zrobić jedną, ale z większym rozmachem – czterodniową – wyjaśnia jeden z koordynatorów ERKOmoto.
W ten sposób zrodziła się idea wypraw z Jonkowa do Czeluśnicy, a więc drugiego oddziału ERKO, położonego na Podkarpaciu. Już sama trasa z Jonkowa do Czeluśnicy to blisko 600 kilometrów w jedną stronę.
– Takie wypady łączą – nie ma wątpliwości pan Mateusz. – To nie są zwykłe imprezy integracyjne, skupione wokół wspólnego grilla, tylko ćwiczenia na żywym organizmie. Sprawdzając się wzajemnie podczas różnych sytuacji przy okazji takich wyjazdów, wiemy, że później możemy na siebie liczyć również w pracy.
Tysiące metrów nowej powierzchni
Dodajmy, że ERKO w dwóch oddziałach zatrudnia około 300 osób. W ubiegłym roku firma oficjalnie świętowała swoje 40-lecie, a jubileusz udało się połączyć z przeprowadzką oddziału w Jonkowie do nowej, ultranowoczesnej siedziby.
Nowy obiekt w Jonkowie robi wrażenie. Hala produkcyjno-magazynowa ma około 10 tys. metrów kwadratowych, a powierzchnia biur to kolejne 2 tys. mkw. Integralną część nieruchomości stanowi również nowoczesne Centrum Badawczo-Rozwojowe ERKO, które w założeniu ma służyć zarówno uczniom techników, jak i studentom oraz… innym przedsiębiorcom. Nowa siedziba jest bowiem swoistym centrum wiedzy z zakresu zastosowań robotyzacji i automatyzacji – przedsiębiorcy rozważający automatyzację i robotyzację produkcji oraz młodzież ze szkół średnich i wyższych mogą tu zobaczyć wdrożone i pracujące rozwiązania.
Innowacji jest jednak więcej, również w kwestiach HR-owych. Projektując nowy obiekt, rodzina właścicieli nie zapomniała nie tylko o nowoczesnej jadalni czy letniej wiacie do wspólnego spędzania czasu, ale również o specjalnych strefach relaksu dla całej załogi. Są zatem sale do wyciszenia lub wykrzyczenia się do woli. Są wygodne sofy, piękne tapety i odpowiednie światło. A do tego miękka wykładzina i brazylijskie hamaki. Ba! W krytycznych sytuacjach do dyspozycji jest nawet… bokserski worek treningowy.