Młody byk, ważący ok. 300 kilogramów, uciekł właścicielowi trakcie rozładunku. Zwierzę od pięciu dni błąka się po pomorskich lasach. Właściciel zwierzęcia powiadomił Nadleśnictwo Gdańsk i policję. Próbuje zwierzę złapać na własną rękę – ustawiając zanętę. Stado było sprowadzone spod Mrągowa.
„Otrzymaliśmy nietypową prośbę o udostępnienie ogłoszenia. Panu Tadeuszowi uciekł byk i zaszył się gdzieś w naszym lesie” – poinformowało w swoich mediach społecznościowych Nadleśnictwo Gdańsk.
Rzecznik prasowy Nadleśnictwa Łukasz Plonus w rozmowie potwierdził, że zgłosił się do nich właściciel zwierzęcia z prośbą nagłośnienie informacji o zaginionym byku. „Panu Tadeuszowi zależało na tym, by zgłosiły się do niego osoby, które zauważą w lesie zwierzę ” – tłumaczył.
Powiatowy Lekarz Weterynarii w Wejherowie lek. Wioletta Drygas-Bogucka powiedziała, że jest to młody byk, ważący ok. 300 kilogramów, który w ubiegłą sobotę w trakcie rozładunku przedostał się między rampą a drzwiami samochodu i uciekł.
„Jest to byk rasy limousine, urodzony pod koniec ubiegłego roku” – przekazała Drygas-Bogucka. Zaznaczyła, że zwierzę jest hodowane z przeznaczeniem na produkcję mięsa i jest utrzymywane w systemie półotwartym. Dorosłe osobniki mogą osiągnąć wagę nawet 1,1 tony. „W przypadku zauważenia byka nie należy do niego podchodzić. Zwierzę może zacząć się bronić i uciekać pod wpływem stresu” – stwierdziła.
Dodała, że właściciel byka jest przekonany, że odnajdzie zwierzę na własną rękę.
„Właściciel jest w stałym kontakcie z lekarzem weterynarii, który ma uprawnienia do użycia broni ze środkiem usypiającym i jest w stanie przyjechać w ciągu 10-15 min do wskazanej lokalizacji” – stwierdziła Powiatowy Lekarz Weterynarii w Wejherowie.
Po użyciu środka usypiającego zwierzę zostanie przewiezione do gospodarstwa pana Tadeusza.
„Wciąż szukamy” – mówił w czwartek rano właściciel byka Tadeusz Oczk. Podkreślił, że zwierzę ostatni raz było widziane w nocy ze środy na czwartek w okolicach Koleczkowa i Bojana w powiecie wejherowskim.
„Rozłożyliśmy siano, postawiliśmy krowę i czekamy” – stwierdził.
Nadleśnictwo Gdańsk w mediach społecznościowych podkreśliło, żeby nie próbować podchodzić do zwierzęcia. „Byk jest zdziczały, ponieważ pochodzi z hodowli otwartej. Każdy, kto zobaczy tego byka, proszony jest o szybki kontakt z właścicielem zwierzęcia” – napisano. W komunikacie umieszczonym w mediach społecznościowych został podany również numer telefonu do pana Tadeusza.
źródło: PAP