W grudniu, dokładnie po 50 latach, znów pojawiły się tramwaje w Olsztynie. Wiele było zamieszania i narzekania związanego z ich „budową”, ale ja od początku byłem zachwycony tym „come back’iem”. Mój zachwyt płynął z faktu, że uwielbiam podróżować wszystkim, co sunie po szynach i robi miarowo „tuk-tuk, tuk-tuk”. Tak więc jak tylko pierwszy zielony tramwaj ruszył w moim mieście wiedziałem, że muszę odbyć podróż w rytmie „tuk-tuk” każdą linia, w każdą stronę.
Noworoczna podróż tramwajem
Nowy Rok powitał nas mrozem więc o towarzystwie Gohy w mojej tramwajowej wycieczce mogłem zapomnieć (Goha nie toleruje mrozu). Całe szczęście tegoroczne Święta spędzała z nami moja siostra Olga, którą namówić na taką podróż nie było trudno. Tak więc po ustaleniu trasy uzbrojeni w ciepłe odzienie ruszyliśmy na podbój olsztyńskich tramwajów.
Naszą miejską podróż zaczęliśmy z Jarot (jednej z dzielnic Olsztyna). Niestety aby dotrzeć do przystanku tramwajowego musieliśmy skorzystać z autobusu. Tu pojawiło się pierwsze, pozytywne zaskoczenie. Otóż autobus dowiózł nas na przystanek typu „drzwi w drzwi”, czyli bezpośrednio po wyjściu znaleźliśmy się obok torowiska. Super pomysł!
Żadnych przejść, oczekiwania na zielone światło itd. Po chwili oczekiwania na przystanku zjawił się tramwaj linii numer dwa (Kanta – Dworzec Główny).
Gdy otworzyły się drzwi okazało się iż, wysokość przystanku sprawia, że wjazd do tramwaju można porównać z podjazdem pod niski krawężnik. Zatem bezproblemowo weszliśmy jednymi ze środkowych drzwi i doznaliśmy kolejnego pozytywnego zaskoczenia. Nasz olsztyński tramwaj w środku jest całkowicie płaski, a przejście między siedzeniami jest na tyle szerokie, że na wózku bez problemu mogę przejechać w każdą ze stron.
Do tego w środku jest czysto, ładnie i bardzo ciepło. Po prostu powiew nowości i swobody poruszania się dla moich czterech kółek. Nie byłbym sobą gdybym w oczekiwaniu na pionową kreskę zezwalająca na przejazd przez skrzyżowanie nie zwiedził podkładu naszego środka transportu. Dzięki tej krótkiej wycieczce po wnętrzu tramwaju utwierdziłem się w przekonaniu, że dostanę się wszędzie i dowiedziałem się, gdzie znajdują się miejsca dla niepełnosprawnych. Jest tak jak w metrze. Wjechać można wszędzie, ale specjalnie przygotowane miejsce jest tuż za kabiną motorniczego.
Tak więc po zwiedzeniu wnętrza i zajęciu odpowiedniego miejsca, ruszyliśmy w drogę. Pierwsze wrażenia z jazdy także należą do pozytywnych. Tramwaj jest cichy, szybki, nie stoi w korku i nie rzuca nim jak w pralce starego typu. Czy fan miarowego „tuk-tuk, tuk-tuk” może chcieć czegoś więcej? Otóż tak. Olsztyńskie tramwaje są chyba zbyt nowe i „tuk-tuk’owania” jest bardzo mało. No nic, nie można mieć wszystkiego. Mimo tego w pozytywnych nastrojach dotarliśmy do krańcowego przystanku 2-ki, aby następnie z centrum ruszyć w podróż 1-ką i na sam koniec 3-ką dotrzeć do Kortowa i z powrotem do domu 2-ką. Cała podróż i tramwaj – dla mnie bomba!
Tramwaj technicznie dla wózka
Jestem Wam winien jeszcze kilka czysto technicznych informacji głównie dotyczących wsiadania i wysiadania z tramwaju. Osoby poruszające się na wózku inwalidzkim powinny korzystać z drzwi obok kabiny motorniczego. Na tych właśnie drzwiach przycisk umożliwiający otwarcie drzwi jest nieco niżej niż na pozostałych, a więc jest łatwiej.
Także obok motorniczego, w podłodze, znajduje się platforma najazdowa ułatwiająca wjazd i wyjazd z tramwaju. O ile na zwykłych przystankach jest ona raczej zbędna to na przystankach typu wiedeńskiego już może się przydać. Kolejnym plusem korzystania z drzwi przy kabinie motorniczego jest fakt, że wtedy może on nam pomóc w dostaniu się do środka. Z mojego niewielkiego doświadczenia wynika, że nie ma z tą pomocą problemu i oferowana jest bardzo chętnie. Warto korzystać, skoro ktoś chce nam pomóc. ? Jeśli skorzystacie z drzwi obok motorniczego to także od razu znajdziecie się obok miejsca przygotowanego dla osoby niepełnosprawnej, co jest sporym ułatwieniem, szczególnie jeśli w tramwaju jest tłok. Mimo tych moich sugestii, wsiąść oczywiście możecie każdymi drzwiami, zająć dowolne miejsce i poruszać się swobodnie po całym tramwaju bo tramwaje w Olsztynie są świetnie dostosowane. Jestem z tego bardzo dumny!
Żeby nie było tak różowo
Nie chciałbym, abyście pomyśleli, że tylko chwalę i się zachwycam (choć chyba tak jest), więc spróbuję się do czegoś doczepić. Pierwsza rzecz, która średnio mi się podoba to niewiele miejsca w okolicach miejsca przeznaczonego dla wózka inwalidzkiego. O ile sama osoba na wózku sobie tam bez problemu poradzi, wykręci się itd. to już pozostali pasażerowie muszą się przeciskać. Taki błąd techniczny producenta lub po prostu się inaczej nie dało.
Druga sprawa to wysokość przystanków typu wiedeńskiego (to te na ulicy). Moim zdaniem mogłyby być nieco wyższe. Gdyby były podobnej wysokości jak te zwykłe nie byłoby potrzeby korzystania z platformy najazdowej.
Kolejna rzecz to wysokość na jakiej umiejscowione są kasowniki. Mimo, że w Olsztynie osoby ze znacznym stopniem niepełnosprawności jeżdżą komunikacją miejską za darmo, to jednak może się trafić osoba poruszająca się na wózku z mniejszym stopniem niepełnosprawności. O ile samo skasowanie biletu nie powinno być problemem, to już skorzystanie z biletomatu może. Kasowniko/biletomaty są na standardowej wysokości co dla mnie jest za wysoko. Uważam, że jeden, obok miejsca dla osoby niepełnosprawnej mógłby być ciut niżej.
No ale jak to się mówi: „nie można mieć wszystkiego”.
Ostatnią już kwestią na minus, która mam nadzieję ulegnie zmianie w niezbyt odległej perspektywie, jest mała sieć tramwajowa. Fajnie by było, gdyby olsztyńskie „szynobusy” docierały w więcej miejsc. Wtedy już na dobre zapomniałbym o autobusach i samochodzie.
Podsumowując olsztyńskie tramwaje
Podsumowanie będzie bardzo krótkie. Mi tramwaje się podobają. Nie stoją w korkach, są dostosowane, szybkie, ciche i na 100% będę z nich korzystał. Ode mnie duży plus!
Artykuł pochodzi z bloga:
Blog o podróżach – RobiMy Podróże
Autor:
Jasne wszędzie te gowniane tramwaje. Jeżeli planują zabieranie ulic i pasow ruchu pod tramwaje to stanowczo mowie NIE NIE NIE. Mogą robic ale tam gdzie jest na tyle szeroko by nie zabierać ulic samochodom.
Wszystko pięknie, również wolę poruszać się tramwajem. Jednak do szewskiej pasji doprowadza mnie to iż ilekroć wysiadam z dzieckiem w spacerówce prawie zawsze atakują nas drzwi, które zbyt szybko chcą się zamknąć 🙁 Niezbyt to przyjemne…