Jeśli prezydent Olsztyna, Piotr Grzymowicz chce, by w sprawie „szubienic” wypowiedzieli się mieszkańcy, niech potraktuje ich na serio i zorganizuje w tej sprawie referendum. Zwykły sondaż, to zdecydowanie za mało.
Olsztyńskie „szubienice”, czyli Pomnik Wyzwolenia Ziemi Warmińsko-Mazurskiej budzą i budziły kontrowersje przez dziesięciolecia. Rzeźba Xawerego Dunikowskiego jest dziełem sztuki. W tej sprawie nikt chyba nie ma wątpliwości. Dunikowski był nie tylko wybitnym artystą, ale również byłym więźniem obozu Auschwitz. Artystyczny wymiar dzieła Dunikowskiego jest niepodważalny. Dyskusyjny stał się jego przekaz polityczny. Pierwotna nazwa pomnika, czyli Pomnik Wdzięczności Armii Czerwonej budziła opór wielu mieszkańców. Lewica jednak przez lata broniła dzieła Dunikowskiego. Z jednej strony ze względu na autora monumentu, z drugiej ze względu na niechęć do wymazania śladów trudnej historii. Historia Warmii i Mazur zawsze bowiem była skomplikowana.
Jednak wojna na Ukrainie zmieniła wszystko. Bo wojna zawsze zmienia wszystko. Nawet podejście Lewicy do „szubienic”. Pomnik zaczął dzielić jeszcze bardziej. To dlatego, że do skomplikowanej historii monumentu dodano jeszcze jedną warstwę interpretacji. Kwestię rosyjskiego imperializmu w Ukrainie i zbrodni popełnianych przez rosyjskie wojsko.
Pomnik jest obecnie zabytkiem, co zapewnia mu ochronę. A władzom miasta daje czas do namysłu. Tu potrzeba mądrej i wyważonej decyzji. Emocje byłyby złym doradcą. Na szczęście prawo daje władzom miasta chwilę na refleksję. Dlatego pan prezydent Grzymowicz skorzystał z tych możliwości i zamówił sondaż. Zapytano 1000 mieszkańców. Ich głos zdecydował. A konkretnie trzy punkty procentowe, bo taka była różnica między zwolennikami translokacji i pozostawienia zabytku na swoim miejscu. Jak napisał prezydent Olsztyna na swoim profilu na FB: „Większość olsztynian opowiedziała się za jego pozostawieniem w dotychczasowej lokalizacji, z jednoczesnym wprowadzeniem w otocznie monumentu tablic edukacyjnych, mówiących prawdę o „wyzwalaniu” Olsztyna i Prus wschodnich”.
Na tym samym profilu pozwoliłem sobie na komentarz, że w mojej ocenie ta decyzja jest niezrozumiała, co wywołało spore emocje. Spieszę więc z wyjaśnieniem, co miałem namyśli. Po pierwsze trzy punkty procentowe, to różnica w granicach błędu statystycznego. A skoro różnica jest tak nieduża, to trzeba pozwolić się wypowiedzieć wszystkim mieszkańcom miasta. Niech o losie „szubienic” zadecydują w referendum! Przy okazji może to być okazja do zapytania olsztynian o inne sprawy ważne dla naszego miasta: edukację, kulturę, transport.
Sama koncepcja aby pomnik zostawić przy jednoczesnym wyjaśnieniu kontekstu wydarzeń, które upamiętnia wydaje się być salomonowym rozwiązaniem. Pozwólmy jednak zabrać głoś wszystkim, wszak Olsztyn liczy sobie niemal 200 tys. mieszkańców. Dlaczego więc zdecydować ma tylko tysiąc? Jeśli mieszkańcy Olsztyna wybiorą relokację, uszanujmy tę decyzję.
I jeszcze jedno, niech prezydent szanując ich wolę, przeprowadzi również generalny remont placu. To uwłaczające miastu wojewódzkiemu, aby plac położony w centrum aglomeracji pełnił wyłącznie funkcje parkingu. Tak dłużej być nie może. Ten pogląd łączy chyba wszystkich, których „szubienice” dzielą. Jeśli parking to podziemny, a na górze elegancki i przyjazny mieszkańcom plac miejski! Szukajmy tego co łączy, nie tego co dzieli.
Marcin Kulasek
Poseł na Sejm RP
Sekretarz Generalny Nowej Lewicy
Kulasek, po to Was wybraliśmy, żeby nie robić w każdej sprawie referendum. Przygłup jeden.