Gdy myślę o projekcie ustawy o Akademii Kopernikańskiej, przygotowanym przez prezydenta Andrzeja Dudę, który miał swoje pierwsze czytanie w Sejmie w czwartek siódmego kwietnia, to przypomina się fragment wiersza Jana Brzechwy, pt. „Entliczek pentliczek”.
Gdy znudzony jedzeniem jabłek robaczek, który mieszkał w jabłuszku, które było w plecionym koszyczku na czerwonym stoliczku wybrał się do miasta na befsztyczek srogo się rozczarował: „A w karcie – okropność! – przyznacie to sami: Jest zupa jabłkowa i knedle z jabłkami, Duszone są jabłka, pieczone są jabłka I z jabłek szarlotka, i kompot, i babka!” To zupełnie jak u ministra Przemysława Czarnka, który wpadł na genialny – we własnym mniemaniu – pomysł, aby do każdego rozwiązania dodać przymiotnik, pochodzący od nazwiska wielkiego astronoma, tak by przyklasnęła mu opozycja. I zupełnie jak w tej karcie dań mamy: Narodowy Program Kopernikański, Akademię Kopernikańską, Nagrodę Kopernikańską, Szkołę Główną Kopernikańską. Przedstawiona przez Kancelarię Prezydenta RP ustawa, która wygląda jakby powstała na pocieszenie dla szefa resortu edukacji i nauki z powodu słusznego weta wobec ustawy Lex Czarnek, to już kolejna odsłona kopernikańskiego wzmożenia wspomnianego ministra.
Zapisy projektu nie pozostawiają wątpliwości co do tego, kto jest pomysłodawcą i duchowym ojcem ustawy kopernikańskiej, która z przewrotem kopernikańskim nie ma jednak wiele wspólnego. Więcej za to z kolejną próbą zamachu na naukę ministra Czarnka, który postanowił wielkim astronomem przyozdobić swoje nazwisko. Jednak prawdziwe intencje ministra Czarnka są takie same, jak zawsze: ideologizacja nauki, przyspieszenie karier oddanych władzy konserwatystów, zabezpieczenie im ciepłych synekur, a w końcu skok na majątek cieszących się autonomią uczeni wyższych.
Co zapisano w projekcie? O składzie Akademii Kopernikańskiej ma zdecydować sam minister. To on powoła na pierwszą 7-letnią kadencję członków nowej korporacji uczonych. Zamiast pozwolić środowisku naukowemu wybrać spośród siebie najbardziej godnych tego zaszczytu, minister stawia na ręczne sterowanie. Jeszcze większe emocje budzi kwestia mienia Akademii Kopernikańskiej. Nie znamy w pełni źródeł finansowania Akademii i Programu Kopernikańskiego. Nie wiemy kto straci, by zyskać mógł kopernikański pomysł ministra Czarnka. Ale to nie koniec. Nagroda Kopernikańska zamiast połączyć środowisko naukowe jeszcze bardziej je podzieli. A to dlatego, że za nominację do nagrody będą w pierwszej kolejności odpowiadać politycy. Wydaje się to rozwiązaniem szczególnie nietrafionym. Niech politycy zajmą się rządzeniem państwem, a naukę zostawią naukowcom. Zadaniem polityków powinno być stworzenie ram finansowych i organizacyjnych umożliwiających rozkwit badań naukowych. Nie rozkręcenia karuzeli kadrowej, nie tworzenie przyspieszonych ścieżek awansu dla naukowców o poglądach miłych władzy i nie namaszczanie swoich ulubieńców na najwybitniejszych naukowców w kraju. Każde dziecko wie, że Kopernik wstrzymał słońce i ruszył ziemię. Za chwilę każde będzie wiedziało, że Przemysław Czarnek chce wykorzystać nazwisko Kopernika do wprawienia w ruch karuzeli z karierami konserwatywnych naukowców.
Parafrazując Brzechwę: W ustawie – okropność! – przyznacie to sami. Ustawę do śmieci wraz z obierkami!”
Marcin Kulasek
Poseł na Sejm RP
Przewodniczący Podkomisji ds. Nauki i Szkolnictwa Wyższego
Sekretarz Generalny Nowej Lewicy