Doktor Joanna Ś. została zawieszona i odsunięta od obowiązków związanych z pracą ze studentami dopiero po otrzymaniu przez olsztyński uniwersytet pisma z prokuratury, informującego o postawieniu poważnych zarzutów dwojgu wykładowcom. Joanna Ś. i jej mąż zostali oskarżeni o oszustwa na fakturach VAT – mieli wzbogacić się o 20 mln złotych. Za to przestępstwo przewidziana jest kara do 25 lat pozbawienia wolności. Wcześniej uczelnia traktowała sprawę jako prywatną i apelowała o „większą wyrozumiałość i empatię”.
33-letnia Joanna Ś. i jej 57-letni mąż Jan G. zostali aresztowani przez Prokuraturę Okręgową w Olsztynie 10 grudnia 2021 roku. Postawiono im zarzut fałszowania faktur VAT na kwotę 20 mln złotych. Żadne z nich nie przyznało się do winy.
Oboje są zatrudnieni na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie jako wykładowcy akademiccy.
W przypadku wykładowców areszt oznacza natychmiastowe zawieszenie w pełnieniu obowiązków służbowych. Tymczasem rektor uczelni zawiesił dr Joannę Ś. dopiero w dniu 26 stycznia 2022 roku.
Do tego czasu Joanna Ś. prowadziła zajęcia ze studentami w filii UWM w Ełku. Było to możliwe dzięki wpłaceniu kaucji, która pozwoliła wykładowczyni wyjść na wolność.
Wioletta Ustyjańczuk, rzeczniczka prasowa Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, wyjaśnia, że pismo Prokuratury Okręgowej w Olsztynie, dotyczące wszczęcia postępowania karnego związanego z prywatną działalnością pracowników uczelni dr Joanny Ś. i prof. Jana G., wpłynęło 26 stycznia 2022 roku i tego samego dnia rektor uniwersytetu, prof. Jerzy Przyborowski, podjął decyzję o zawieszeniu Joanny Ś. w pełnieniu obowiązków nauczyciela akademickiego. Jest to zgodne z zapisami ustawy o szkolnictwie wyższym i nauce.
Informację niezwłocznie przekazano dyrektorowi filii UWM w Ełku oraz studentowi, który już wcześniej zgłaszał władzom uczelni, że osoba z poważnymi zarzutami karnymi prowadzi zajęcia ze słuchaczami.
Prokuratura Okręgowa w Olsztynie zarzuca 33-letniej Joannie Ś. i jej 57-letniemu mężowi Janowi G. fałszowanie w latach 2019-2021 faktur VAT na łączną kwotę 20 mln złotych. Według ustaleń małżonkowie wystawiali w tym czasie nieistniejące faktury na kwotę ponad 9 mln złotych brutto. Dodatkowo bez podstawy prawnej wystawiali faktury kosztowe na kwotę ponad 11 mln złotych brutto na firmę, której właścicielką jest Joanna Ś., co miało wpływać na zawyżenie podatku naliczonego w składanych przez nich deklaracjach VAT-7.
Miesiąc temu Krzysztof Stodolny, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie, poinformował, że małżonkowie nie przyznają się do winy.
Według zajmującego się sprawą prokuratora prowodyrem był Jan G.
Za postawione obojgu zarzuty grozi kara pozbawienia wolności do 25 lat. Jan G. przebywa obecnie w areszcie tymczasowym – został zatrzymany na trzy miesiące. Joanna Ś. po wpłaceniu 50 tys. złotych kaucji przebywa na wolności.
Para jest związana zawodowo z Uniwersytetem Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie, oboje są wykładowcami akademickimi. Doktor Joanna Ś. prowadziła zajęcia ze studentami m.in. z zakresu publicznego prawa gospodarczego, dr hab. Jan G. ma tytuł profesora UWM i specjalizuje się m.in. w historii gospodarki. Wykładowczyni po zatrzymaniu przez służby przebywała na zwolnieniu lekarskim.
Aresztowanie małżeństwa szeroko komentowały olsztyńskie media
Uniwersytet nie odnosił się do sprawy, nie zawiesił dr Joanny Ś. w obowiązkach, uznając, że zarzuty karne postawione jego pracownikom odnoszą się do ich prywatnych działalności i nie mają związku z uczelnią.
Z tym stanowiskiem nie zgodzili się studenci podejrzewanej wykładowczyni. Gdy Joanna Ś. na początku stycznia zmieniła swój wygląd i wróciła do prowadzenia zajęć, słuchacze nie wyrazili zgody na to, aby uczyła ich osoba, której postawiono tak poważne zarzuty i która się do nich w żaden sposób nie odniosła. Podkreślali, że nauczyciel akademicki jest osobą publiczną, a Joanna Ś. „publicznie została oskarżona”. Występowali także do jej przełożonych w Ełku i Olsztynie z zapytaniem, na jakiej podstawie została dopuszczona do prowadzenia zajęć ze studentami, pomimo ciążących na niej zarzutów.
Profesor Jacek Mrozek, dyrektor filii UWM w Ełku, odpowiedział wówczas, że dochodzenie prokuratury dotyczy prywatnej działalności wykładowczyni i nie ma związku z uczelnią, co nie daje powodu do odsunięcia jej od obowiązków służbowych. Przywołał również konstytucyjną zasadę domniemania niewinności i zaapelował o „większą wyrozumiałość i empatię”.
Sprawą zainteresowali się dziennikarze. Po ich pytaniach rektor UWM zwrócił się do prokuratury Okręgowej w Olsztynie z prośbą o przekazanie oficjalnej informacji na temat zarzutów. Jak przyznała wtedy rzeczniczka prasowa uniwersytetu, dotychczas wiedzę o sytuacji czerpała wyłącznie z mediów. Ona również podkreślała, że sprawa dotyczy prywatnej działalności wykładowców.
Rektor uczelni ma prawo do zawieszenia w obowiązkach służbowych nauczyciela akademickiego, przeciwko któremu wszczęte zostało postępowanie karne.
źródło: onet.pl
zajebali 20 baniek i chodzili do roboty?
Może to było zbyt mało milionów żeby od razu zawieszać?