W Warmińsko-Mazurskiem w ciągu ostatniego tygodnia odnotowano blisko 1,5 tys. przypadków chorób grypopodobnych, podczas gdy w poprzednim tygodniu było to około 900. Według Agnieszki Wabik, zastępcy dyrektora Warmińsko-Mazurskiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, w tym czasie lekarze rodzinni zgłosili 1453 pacjentów, którzy chorują z powodu tej infekcji. W porównaniu z ubiegłym rokiem odnotowano znaczny wzrost osób cierpiących na jesienną przypadłość – o 219 przypadków więcej niż w poprzednim roku. Pacjenci doświadczają objawów takich jak: gorączka, bóle mięśni i stawów, bóle gardła, kaszel i katar.
W gabinetach lekarskich lekarze mają dostęp do testów antygenowych, z których korzystają i decydują, czy przeprowadzić test w kierunku COVID-19, czy uznają to za niepotrzebne. Agnieszka Wabik podkreśliła, że nie odnotowano dotąd żadnego przypadku grypy w regionie.
Z powodu pogarszającej się sytuacji epidemiologicznej, wielu uczniów pozostaje w domu z powodu jesiennych infekcji, ale nie ma informacji o zamknięciu jakiejkolwiek placówki czy zawieszenia zajęć klasy lub oddziału.
Źródło: PAP
Strach iść do lekarza z przeziebieniem, bo od razu skierowanie na test i areszt domowy. Wielu tak myśli i infekcje zanoszą do pracy. Nawiązując do artykułu to ile zrobiono testów grypowych? Pewnie zero. Stąd ten wynik. Corocznie mam objawy grypopodobne i żaden lekarz tego nie testował. Oczywiście testuje się pacjentów ale tych w szpitalu. To cała tajemnica zniknięcia grypy.