4 C
Olsztyn
sobota, 20 kwietnia, 2024
reklama

Zamyka się pewna epoka historii Olsztyna. Andrzej Więckowski, wieloletni pracownik: Urania to moje życie [WYWIAD]

WiadomościZamyka się pewna epoka historii Olsztyna. Andrzej Więckowski, wieloletni pracownik: Urania to...

Już pierwszego dnia lipca plac budowy przejmie spółka Mirbud, która rozpocznie gruntowną modernizację Hali Widowiskowo-Sportowej Urania. Zamyka się więc pewna epoka historii Olsztyna.

reklama

W Uranii tak naprawdę pojawił się jeszcze zanim została oddana do użytku. Natomiast odejdzie z niej już po rozpoczęciu przebudowy. W środę (30 czerwca) pracownicy Urzędu Miasta w Olsztynie rozmawiali z Andrzejem Więckowskim, który pracował w hali przez 43 lata.

Urząd Miasta – Jest pan gotowy, żeby ostatni raz zamknąć drzwi Uranii?
Andrzej Więckowski: – Jeszcze nie dochodzi do mnie ta myśl, że to będzie ostatni raz. Ale takie jest życie, przychodzi taki moment, że pewien etap trzeba zamknąć. Dziś ostatni raz zamknę tę halę, a za pół roku wybieram się na emeryturę. Także przede mną spore zmiany.

reklama

Hala to przede wszystkim ludzie

– Na ile można powiedzieć, że Urania to Pańskie życie?
– Na pewno bardzo duża jego część. Przyjąłem się tu do pracy, gdy miałem 21 lat. A zanim się to stało, pracowałem w radiowęźle olsztyńskim i instalowaliśmy tu nagłośnienie. Stąd można powiedzieć, że miałem swój udział w powstawaniu hali. Zresztą intensywnie pracowaliśmy tu i na stadionie, bo trzeba było zdążyć na dożynki 1978 roku. Pamiętam, że powiedziałem sobie, że gdy skończymy naszą robotę, to w tej części miasta nie pojawię się ze dwa lata, bo dzień w dzień pracowałem tu po 12-14 godzin.

– Czyli praktycznie Pan tu mieszkał.
– W przeddzień dożynek siedzieliśmy tu chyba do 1 w nocy, potem na chwilę pojechałem do domu się przebrać, wykąpać i na 6 rano byłem z powrotem. Bo do samego końca nie było wiadomo – ze względu na pogodę – czy całe wydarzenie odbędzie się na stadionie, czy tu w Uranii.

– A podczas tych ponad 40 lat pracy w hali zdarzało się – po jakichś wydarzeniach, które tu się odbywały – że nocował Pan w Uranii?
– Oj tak, zdarzało się. A co najmniej pracowaliśmy do bardzo późna. Takie wydarzenia, jak mistrzostwa w tańcu czy w szermierce, które kończyły się bardzo późno. Mieliśmy mnóstwo do sprzątnięcia, ogarnięcia, stąd zajmowało nam to mnóstwo czasu. Pamiętam na pewno także stan wojenny. W dniach przed jego wprowadzeniem i w samym dniu był turniej piłki ręcznej. Przyjechałem w niedzielę rano do pracy i zostałem poproszony, by w kolejnych dniach zostać w hali na noc, bo nie wiadomo było, co będzie się dziać.

reklama

Wyjątkowe oblicza Uranii

– W kontekście Uranii mówimy głównie o wydarzeniach sportowych – siatkarze, szczypiorniści, koszykarki. Ale przez ponad tych 40 lat działo się tu nie tylko w dziedzinie sportu.
– W pierwszych latach po otwarciu hali koncertowały tu największe polskie gwiazdy: Perfect, Lady Pank, Budka Suflera. Nie brakowało przeglądów tanecznych, wszak nasze miasto było zawsze uznawane za polską stolicę tańca. Występowały tu Mazowsze czy Śląsk. Hala wówczas pękała w szwach. Nie brakowało rewii na lodzie, ze słynną amerykańską Holiday On Ice na czele.

– No i kino…
– A właśnie! Zasłony, które wiszą w hali nie były tu od początku. One pojawiły się po około roku istnienia tego obiektu, właśnie na potrzeby seansów. Największym hitem było “Przeminęło z wiatrem”, które było wyświetlane w Uranii przez miesiąc około 60 razy. A trzeba pamiętać, że ten film trwa niemal cztery godziny. Więc pierwszy seans zaczynał się o 16:00, a drugi kończył się około północy. Był wyświetlany też “Potop” czy inne, mniejsze tytuły.

– Mówiąc o Uranii, wielu ma na myśli tę główną część, widowiskowo-sportową, w której teraz jesteśmy. Starsi pewnie pamiętają część handlową, gdzie można było kupić ubrania czy sprzęt audio-wideo. Ale jest tutaj więcej miejsc, do których na co dzień nie było dostępu.
– Rzeczywiście jest tu kilka takich miejsc. Choćby kabiny komentatorskie umiejscowione nad dużą trybuną, które tak naprawdę nie były nigdy używane. Pod kopułą, około 20 metrów nad parkietem, są pomosty techniczne, gdzie biegnie okablowanie, umieszczone jest oświetlenie hali, nagłośnienie. Zresztą oświetlenie estradowe też miało być zamontowane pod kopułą, jednak nigdy do tego nie doszło. W tamtych czasach sprzęt był dostępny tylko za dewizy, więc to była największa przeszkoda. Inny miejscem, niezwykłym, są kanały wentylacyjne, które biegną pod i nad dużą trybuną. Ogromne – w kanałach można spokojnie jeździć samochodem dostawczym.

– Wydarzenie, które się Panu najbardziej wryło w pamięć przez te niemal cztery i pół dekady to…?
– Oj, to trudno wymienić, wszystko zależy od lat, w których to się działo. Były występy Drupiego na przełomie lat 1979/80. Słynne mecze w tenisowym Pucharze Davisa Polska-Finlandia z udziałem Wojciecha Fibaka czy Tadeusza Nowickiego. Był międzynarodowy turniej w tenisie stołowym z udziałem Andrzeja Grubby czy Leszka Kucharskiego. Turniej przygotowawczy siatkarskiej reprezentacji Huberta Wagnera przed Igrzyskami Olimpijskimi w Moskwie. W Uranii odbył się też I Festiwal Zespołów Tanecznych Krajów Socjalistycznych czy Mistrzostwa Europy Formacji Tanecznych. Później, w latach 90. pojawiły się targi, ogromne wydarzenia, że w samej hali brakowało miejsca, trzeba było dostawiać namioty.

Niepowtarzalny klimat wizytówki Olsztyna

– Wielu sportowców podkreśla, że może ta hala nie była funkcjonalna, ale za to miała swój klimat. Czym według Pana jest ten klimat Uranii?
– Wszyscy sportowcy, którzy tu grali i przyjeżdżają do Olsztyna, stają tu, zaciągają się i mówią, że Urania pachnie halą sportową. To na pierwszy miejscu. Na pewno jednak pyta Pan o ten klimat sportowy. Na pewno na czasy swego powstania Urania była nowoczesna. Teraz wiadomo, nie ma tu dużej techniki. Ale na pewno jest przytulna…

– -…ostatnio były siatkarz AZS-u Olsztyn, Paweł Woicki mówił o teatralnej atmosferze…
– Zdecydowanie tak, jest niezwykle dobry kontakt na linii widz-zawodnik. Zdarza się też, że pojawiają się goście z Opola, bo tamtejsza hala była pierwowzorem Uranii, i podziwiają, podkreślają, że ta olsztyńska jest o wiele bardziej nowoczesna. Zaglądały tu różne wycieczki, których uczestnicy zachwycali się tą halą. No i – powiem szczerze – według mnie mogłaby postać jeszcze ze 40 lat (śmiech). Wiadomo też, że ten klimat nie bierze się sam z siebie. To też ludzie, którzy tu pracują. No i może właśnie te różne niedoskonałości hali, ten przeciekający dach, chłód, i to, w jaki sposób sobie z tym radziliśmy przez lata, to wszystko miało wpływ na ten klimat hali.

– Będzie Pan zaglądać do nowej hali?
– Na pewno tak.

Źródło: UM Olsztyna

reklama

Zapisz się do naszego newslettera

Wysyłamy tylko najważniejsze wiadomości

reklama

1 KOMENTARZ

Polecane
Ogłoszenia