– Utrzymanie kontaktu z teatrem zawsze było dla mnie najważniejsze. A Studium Aktorskie im. Aleksandra Sewruka w Olsztynie to miejsce, które zawodowo mnie ukształtowało. Mam więc kilka powodów, żeby z radością tu wracać – z Agnieszką Sienkiewicz, aktorką i miłośniczką podróżowania, rozmawiamy o jej karierze, polskim kinie i sentymencie do stolicy Warmii.
Jest Pani laureatką ostatniej edycji „Tańca z Gwiazdami” – świetne wyniki, pochlebne recenzje. Czy przed programem brała Pani lekcje tańca?
Nie, nigdy. Co prawda w programie nauczania na studiach aktorskich przewidziane są zajęcia taneczne, ale to raczej nauka podstaw, m.in. tańce narodowe. Nigdy jednak nie miałam do czynienia z tańcem towarzyskim. Poza tym przed samym programem chodziłam jedynie przez krótki czas na siłownię, żeby popracować trochę nad kondycją i wydolnością.
Chyba żadna rola filmowa w Pani wykonaniu nie wzbudziła takiego zainteresowania mediów, jak Pani wygrana w TzG – nie żałuje Pani udziału w programie?
Oczywiście było to dla mnie szalenie ważne, ale przede wszystkim jestem aktorką i teraz chciałabym się znów skupić na pracy. Ten program od początku traktowałam jako zabawę, chociaż, nie da się ukryć, bardzo męczącą. Mam nadzieję, że jeszcze zagram role, które wzbudzą równie duże zainteresowanie (śmiech).
Urodziła się Pani w Mrągowie, a czy z rodzinnymi Mazurami i sąsiednią Warmią związana jest Pani tylko prywatnie, czy może również zawodowo?
Teraz już tylko prywatnie. Pod Mrągowem mieszkają moi rodzice, a w Olsztynie moja siostra. Brat związany jest z jednostką wojskową w Giżycku. Wciąż mam jednak ogromny sentyment do Teatru Jaracza w Olsztynie. Rok temu miałam zaszczyt prowadzić galę otwarcia budynku po ukończeniu remontu. To niezmiernie istotne miejsce na mojej mapie.
Szkołę aktorską – Studium Aktorskie im. Aleksandra Sewruka – ukończyła Pani w Olsztynie. Jakie wspomnienia z tamtego czasu? Planowała Pani związać się z lokalnym teatrem czy może od początku myślała Pani o kinie?
Przede wszystkim jestem aktorką teatralną. Od 10 lat gram na scenie, przez wiele lat związana byłam z warszawskim Teatrem Współczesnym, obecnie gram na kilku innych warszawskich scenach. Utrzymanie kontaktu z teatrem zawsze było dla mnie najważniejsze. A Studium Aktorskie im. Aleksandra Sewruka w Olsztynie to miejsce, które zawodowo mnie ukształtowało. Nawiązałam tu trwające do dziś przyjaźnie, m.in. z Mileną Gauer, która od lat gra w Teatrze Jaracza. Z sentymentem wspominam ten czas, zarówno aktorów, jak i wykładowców, mam więc kilka powodów, żeby z radością tu wracać.
Niedawno wystąpiła Pani w Olsztynie, grając główną rolę w spektaklu „Kochanie na kredyt” Olafa Lubaszenki. Jak nawiązała się Państwa współpraca?
Ta rola została mi zaproponowana przez producentów spektaklu, którzy znali mnie z rożnych innych produkcji. Olsztyńska publiczność przyjęła nas bardzo ciepło. To był udany spektakl i mam nadzieję, że nasze odczucia co do zadowolenia publiczności były słuszne (śmiech).
Mam wrażenie, że producenci i reżyserzy w większości widzą Panią przez określoną kliszę: młoda, atrakcyjna, raczej podlotek niż dojrzała kobieta. Nie przeszkadza to Pani?
Skończyłam już trzydzieści lat, więc rzeczywiście czasem chciałabym móc zagrać trochę bardziej dojrzałe postaci, ale nie kłócę się z rzeczywistością. Wyglądam młodo i póki co będę grała raczej dziewczyny niż doświadczone kobiety. Szanuję role, które dostaję i nie mam do nikogo pretensji.
Realizuje się już Pani w tych głównych polach pracy aktorskiej: teatr, kino, TV. Gdzie Pani się najlepiej czuje?
Jak mówiłam, zawsze najbliższy był mi teatr – myślę też, że dla większości aktorów to ten aspekt naszej pracy, za którym najbardziej tęsknimy. Cieszę się jednak, że mogę być obecna nie tylko w teatrze, ale też w kinie i w telewizji, co daje mi możliwość realizowania się na wielu płaszczyznach mojej pracy.
Czy jest coś, co chciałaby Pani jeszcze osiągnąć w zawodzie? Konkretna rola albo scenariusz?
Na pewno marzy mi się ciekawa rola w filmie fabularnym. Lubię kameralne, emocjonalne kino i chętnie zmierzyłabym się z takim materiałem. Ale, szczerze mówiąc, moje marzenia dotyczą raczej życia osobistego.
A jak ocenia Pani kino polskie ostatnich lat? Nie tylko jako ktoś, kto ma okazję obserwować je „od kuchni”, ale również jako widz. Czy jakaś polska produkcja szczególnie zapadła Pani ostatnio w pamięć?
Nadal mamy problem z wyprodukowaniem dobrej komedii romantycznej, natomiast kino psychologiczne i nawet sensacyjne jest w coraz lepszej kondycji. Mnie ostatnio najbardziej wzruszyła „Ida” Pawła Pawlikowskiego. To akurat jeden z moich ulubionych reżyserów i mocno trzymam za niego kciuki w walce o oscarową nominację.
Jakie plany zawodowe na przyszłość? Pracuje Pani teraz nad konkretnym projektem?
Jestem w trakcie prób do spektaklu „Okno na Parlament” w Teatrze Kwadrat. Ostatnio dużo podróżuję też po kraju ze sztuką „Kochanie na kredyt”. A poza tym właśnie wracamy do pracy nad kolejną serią serialu „Przyjaciółki” – mój wątek został trochę rozbudowany, ale będzie zabawny jak zawsze (śmiech).
A jeśli Agnieszka Sienkiewicz nie byłaby aktorką? Jakieś pasje, hobby poza kinem, którym się Pani poświęca?
Myślę, że, gdybym tylko mogła, cały czas bym podróżowała, bo bardzo mnie to pociąga. Uwielbiam wyjazdy improwizowane, aktywne. Nie lubię luksusów, wiec zawsze staram się poznać kraj z perspektywy przeciętnego mieszkańca, a nie hotelu w zatłoczonym kurorcie.
*Agnieszka Sienkiewicz (ur. 1984) – polska aktorka pochodząca z Mrągowa. Ukończyła Studium Aktorskie im. Aleksandra Sewruka w Olsztynie. Na dużym ekranie można ją było zobaczyć m.in. w „Yumie” Piotra Mularuka, „Ile waży koń trojański?” Juliusza Machulskiego czy „Wichrach Kołymy” Marleen Gorris. Szerszej publiczności znana z takich produkcji serialowych jak „Agentki”, „Przyjaciółki”, „Anna German” i „M jak miłość”. Bardzo często można ją oglądać na deskach stołecznych teatrów, m.in. Teatru 6 piętro i Teatru Kwadrat. W parze ze Stefano Terazzino wygrała drugą edycję programu „Dancing with the Stars: Taniec z gwiazdami”.
JC