W najbliższy piątek (30.05.) w Klubie Amnezja odbędzie się impreza Rock’n’Roll Pin Up Party + Burnin’ Hearts + Binge. Koniec maja w Olsztynie zapowiada się bardzo „rokendrolowo”. O imprezie, pięknych dziewczynach i gitarowym graniu rozmawiamy z Magdaleną Miszewską, organizatorką imprezy.
– Czym jest pin up?
– Samo określenie „pin up” zostało wprowadzone do języka angielskiego w latach czterdziestych, chociaż używano go już wcześniej. „Pin Up Girl” to dosłownie „dziewczyna do przypięcia”. W dużym skrócie chodzi o wizerunki dziewcząt uchwyconych z jednej strony niewinnych, ale z drugiej w jednak dość odważnych pozach, które pojawiały się na przykład na plakatach czy pocztówkach. I taki poster można było sobie właśnie przypiąć do ściany i podziwiać. Takie wizerunki ulubionych aktorek towarzyszyły żołnierzom. Oczywiście pin up nie pojawiło się znikąd i nie zniknęło zaraz po wojnie, ale nie będziemy tu analizować całego zjawiska. Przykłady, hmm. Jako pierwsza przychodzi mi do głowy słynna Bettie Page, która pozowała też do rozbieranych sesji. Ale skoro nasza zabawa polega na ubieraniu się w stylu dziewcząt z obrazka, to lepiej sięgnąć do innych inspiracji. Warto obejrzeć zdjęcia Rity Hayworth, Marilyn Monroe czy Betty Grable. Współcześnie z tego stylu czerpią na przykład Dita Von Tease, Christina Aguilera. ale też Beyonce. Widziałeś teledysk do „Why Don’t You Love Me”?
Moda lat 50-tych ładnie podkreśla kobiecą sylwetkę i daje możliwość wyboru. Może stać się dziewczyną z sąsiedztwa w słodkiej rozkloszowanej sukience, albo uwodzicielką w dopasowanej ołówkowej spódnicy i drapieżnej bluzce z dekoltem.
– Czy wraca moda na pin up?
– Każda moda kiedyś wróci. Wydaje mi się, że możemy mówić o dużym zainteresowaniu modą lat 50-tych. Bez problemu znajdziemy ubrania stylizowane na tamte czasy w odzieżowych sieciówkach czy sklepach z wyposażeniem wnętrz. Istnieje też trochę polskich blogów poświęconych modzie retro, gdzie lata 50-te także się pojawiają. Swoją drogą mam wrażenie, że blogi też przeżywają swój rozkwit. Wśród współczesnych modelek pin up znajdziemy Polki. Scena burleskowa również zaczyna się u nas rozkręcać. W Warszawie działa prężnie, a i w Olsztynie ostatnio można było zobaczyć burleskowy spektakl. Dodajmy do tego osoby związane z kulturą rockabilly i psychobilly i okazuje się, że mimo jest to nisza, to chyba całkiem spora.
– Opowiedz coś o konkursie, który odbędzie się w trakcie imprezy.
– Konkurs na Najpiękniejszą Pin Up Girl to nie są jakieś bardzo poważne wybory. Chodzi przede wszystkim o dobrą zabawę i zachęcenie dziewczyn, żeby wyciągnęły najładniejsze kiecki z szafy. Często jest tak, że w najfajniejszych ubraniach chodzimy bardzo rzadko, trzymając je na specjalne okazje. To jest właśnie ta okazja i pretekst, żeby założyć niebotycznie wysokie obcasy i umalować usta na czerwono. Ale chociaż wszystko będzie na luzie, to nie znaczy, że nie będzie nagród. W puli są bony rabatowe od polskich firm odzieżowych związanych z kulturą rock and rollową – Lady Carotta, Greta Vintage Store, Hot Ball, ale też karnet na zajęcia pole dance i kupon do wykorzystania w barze. A konkurs na Najpiękniejszą Pin Up Girl nie będzie jedyną zabawą, więc mam nadzieję, że uda nam się obdarować co najmniej kilka osób.
– Burnin Hearts najwidoczniej lubią grać w Olsztynie, bo koncertują w stolicy Warmii regularnie. Czy Olsztyn to „rokendrolowe” miasto, które w sercu ma cadillaca?
– Bardzo bym chciała, żeby tak było. Wydaje mi się, że serce Olsztyna mogłoby bić w „rokendrolowym” rytmie. Przynajmniej od czasu do czasu. Odbiorców tej muzyki trochę tu jest, ale nie trzeba być zadeklarowanym fanem takiego brzmienia, żeby dobrze się przy nim bawić. Doskonale pokazują to koncerty Burnin’ Hearts. Przychodzą na nie naprawdę różni ludzie, w różnym wieku i jeśli nawet na początku tylko nieśmiało ruszają głowami, to zazwyczaj kilkanaście minut wystarcza, żeby pod sceną zaczęły wirować spódnice. A panowie lubią grać u nas i wcale się z tym nie kryją. Mają tu sporo fanów i znajomych, ale wcale nie jest tak, że na każdym koncercie można spotkać te same twarze. I bardzo mnie to cieszy, bo chciałabym, żeby takie imprezy odbywały się częściej. Gitarowe granie ma się u nas całkiem nieźle, hip hop chyba też, imprezy elektroniczne przeżywają jakiś renesans, na koncerty hardcore-punkowe ludzie chodzą, czemu by nie spróbować z rock and rollem? Jacyś miłośnicy kultury amerykańskiej muszą w Olsztynie mieszkać, skoro taki na przykład zespół Binge często grywa koncerty i mamy też drużynę futbolową Olsztyn Lakers. Coś musi w tym być.
– Może zaprosisz na piątkową imprezę czytelników Kuriera Olsztyńskiego? Dlaczego warto spędzić pierwszy dzień nadchodzącego weekendu w Amnezji?
– Dziewczyny! Wyciągnijcie z szafy najładniejsze kiecki i najwyższe obcasy. Chłopaki! Wypastujcie buty, a we włosy wetrzyjcie najlepszą pomadę. Taka noc, jak ta, nie zdarza się często. Specjalnie dla Was zagrają chłopaki z Binge i Burnin’ Hearts. Po koncercie z głośników poleci najlepszy rock and roll, a zabawie i tańcom nie będzie końca. Na kilka godzin przeniesiemy Was w amerykańskie lata 50te i obiecuję, że nie będziecie żałować. 3o maja widzimy się w Klubie Amnezja i nie przyjmuję żadnych wymówek.
Kurier Olsztyński objął patronat nad imprezą.
KM