Krótka piłka. O Stomilu słów kilka

    Paweł Zajączkowski

    Jestem mocno zaniepokojony tym, co się dzieje. Od pierwszego meczu rundy wiosennej – pomimo zdobytych do tej pory 6 punktów – styl gry zespołu Mirosława Jabłońskiego jest delikatnie rzecz ujmując słaby, żeby nie powiedzieć, że po prostu go nie ma. Blok defensywny już w Gdyni został poddany ciężkiej próbie i zadaniu nie sprostał. Cztery stracone gole, to najniższy wymiar kary wymierzony przez Arkę. Następnie w rywalizacji z przedostatnią w tabeli Pogonią Siedlce, piłka do bramki Piotra Skiby wpadała dwukrotnie. Przypadek? Wykluczone (!), bo to przeciwnik dwa razy wychodził na prowadzenie, a Stomil szczęśliwie gonił wynik. Apogeum fatalnej formy obejrzałem w Ostródzie. Outsider rozgrywek z Łodzi zmiażdżył olsztynian nie tyle, co wolą walki, lecz głównie szybkim rozgrywaniem piłki i odpowiednim pomysłem na rywala. Zagadkowa pozostaje dla mnie niska forma zawodników, głównie w pierwszych częściach gry. Listę grzechów otwierają zbyt duże odległości między poszczególnymi formacjami, co w momencie wyprowadzania piłki z linii obrony, często kończy się łatwą stratą w środkowej strefie boiska. Zastanawiam się, jak to możliwe, że praktycznie ta sama drużyna zdołała w 19 meczach poprzedniej rundy (2 kolejki zostały rozegrane awansem) stracić zaledwie 17 goli, zaś aktualnie rozgrywając raptem 4 mecze straciła już 9? Nie wszystko można tłumaczyć brakiem spokojnego okresu przygotowawczego oraz problemami organizacyjno-finansowymi klubu. Choć obie sprawy z pewnością dokładają „cegiełkę” do degradacji stylu gry, to nie zapominajmy, że nasi piłkarze mienią się zawodowcami. Większości z nich kontrakty z klubem kończą się pod koniec czerwca. Zatem oczywistym jest, że tak naprawdę w każdym meczu grają o swoją przyszłość w Stomilu, bądź innym klubie. Warto o tym pamiętać już teraz, aby na koniec sezonu sprawiedliwie ocenić zarówno całą drużynę, jak i każdego z osobna.

    0 komentarzy
    Informacje zwrotne w treści
    Wyświetl wszystkie komentarze