Piotr Grzymowicz, zaniepokojony możliwymi opóźnieniami w inwestycjach wynikającymi ze znowelizowanej ustawy Prawo Zamówień Publicznych, zwrócił się do Premiera z petycją o czasową zmianę tych przepisów. W swoim liście zwraca uwagę na problem, z jakim wkrótce może się borykać szereg polskich samorządów. Kwestia dotyczy procesu odwoławczego od orzeczeń Krajowej Izby Odwoławczej.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, od początku roku wszystkie sprawy ze skarg na wyroki KIO są rozpoznawane przez Sąd Okręgowy w Warszawie. To jedyny sąd w Polsce, któremu powierzono te uprawnienia, w miejsce dotychczasowych uprawnień właściwych sądów okręgowych. Liczba i skala toczących się spraw z odwołania, stan pandemii oraz obniżona wydolność sądu skutkują wielomiesięcznym okresem trwania postępowań.
Poniżej prezentujemy pełną treść wystąpienia prezydenta Piotr Grzymowicza.
Premier
Mateusz Morawiecki
Prezes
Rady Ministrów RP
Szanowny Panie Premierze
Jest wszystkim oczywiste, że pandemia COViD -19 ma wpływ na gospodarkę i rozwój naszego kraju, i wymaga szybkiego reagowania na zmieniającą się sytuację. Dlatego tym bardziej doceniam podejmowane przez Pana wysiłki, zmierzające do tego, żeby do Polski trafiło jak najwięcej pieniędzy w ramach nowego budżetu Unii Europejskiej i związanych z nim instrumentów wsparcia finansowego, takich jak Fundusz Odbudowy. Za trafne uważam też decyzje legislacyjne, porządkujące proces zamówień publicznych, co podnosi ich transparentność i wiarygodność. Jako człowiek samorządu wiem, jak jest to ważne w naszej codziennej pracy. Elementem tej pracy jest też czas, determinujący wiele rozstrzygnięć przetargowych – i w tym kontekście chciałbym zwrócić Pana uwagę na problem, który dotyczy wszystkich jednostek samorządu terytorialnego oraz jednostek administracji rządowej i który będzie lawinowo narastał w najbliższym czasie. Chodzi o proces odwoławczy od orzeczeń Krajowej Izby Odwoławczej.
Obecnie, zgodnie z obowiązującą od 1 stycznia 2021 r. ustawą Prawo Zamówień Publicznych, wszystkie sprawy ze skarg na wyroki KIO są rozpoznawane przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Jest to jedyny sąd w Polsce, któremu powierzono te uprawnienia, w miejsce dotychczasowych uprawnień właściwych sądów okręgowych. Ułatwiono również wnoszenie skarg, jak też stworzono wykonawcom możliwość wnoszenia skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego. Założony przez ustawodawcę termin na wydanie wyroku, wynoszący jeden miesiąc, jest niewykonalny.
Intencje rozwiązania wprowadzenia jednego sądu, prowadzące do ujednolicenia orzecznictwa i specjalizacji sądu należy uznać za dobre. Jednak liczba i skala toczących się spraw z odwołania, stan pandemii oraz obniżona wydolność sądu skutkują wielomiesięcznym okresem trwania postępowań. Rozwiązanie to byłoby rzeczywiście dobre, gdyby sprawy były rozpoznawane w ustawowym terminie jednego miesiąca, jednak już w oparciu o poprzednie przepisy, termin ten wynosił 2-3 miesiące. Obecnie ocenia się, że termin ten może wynieść nawet pół roku lub więcej. Dodać należy, że sprawy trafiły do Wydziału XXIII Sądu Okręgowego w Warszawie, który obok spraw z zakresu zamówień publicznych, rozpoznaje też zwykłe sprawy cywilne.
Jakie negatywne skutki może przynieść ta sytuacja, dobrze widać na przykładzie projektu, który realizujemy w Olsztynie.
Od 1 kwietnia 2020 r. prowadzimy postępowanie przetargowe o wartości ponad 400 mln zł na „Przebudowę linii tramwajowej w Olsztynie”. W czasach pandemii wykonawcy walczą w przetargach o ich wygranie za wszelką cenę. Odnotowaliśmy dwa odwołania od rozstrzygnięcia przetargu do Krajowej Izby Odwoławczej i jedno do Sądu Okręgowego w Olsztynie, który wydał wyrok po miesiącu od złożenia skargi. Obecnie drugie rozstrzygnięcie KIO zostało zaskarżone, zgodnie z nową ustawą PZP, do Sądu Okręgowego w Warszawie. Jeśli potwierdzą się nasze obawy co do długości procedowania, wyrok może zapaść po kilku miesiącach od wpływu skargi, w środku albo na końcu sezonu budowlanego. Tym samym, z uwagi na terminy wynikające z zaangażowania w projekt środków europejskich o wartości 365 mln zł i konieczność ich rozliczenia do 2023 roku, jego realizacja – z przyczyn od nas niezależnych – może być dramatycznie zagrożona.
Przed tym problemem za chwilę stanie wiele samorządów oraz organów administracji rządowej, realizujących projekty unijne. Przez niewydolność procedur sądowych może zostać zablokowana realizacja wielu projektów. Ostrożne szacunki mówią o około tysiącu spraw rocznie w sądzie, tj. kilkakrotnie więcej, niż wcześniej rozpoznawały wszystkie sądy okręgowe w całym kraju.
Pragnę przy tym zwrócić uwagę, że w obecnej sytuacji gospodarczej możliwość realizacji inwestycji nie jest tylko zaspokajaniem aspiracji jakiegoś samorządu, ale stanowi istotny, wiarygodny front pracy, a co za tym idzie – stwarza możliwości bezpiecznego prowadzenia biznesu bardzo wielu przedsiębiorstwom, oczekującym na powrót aktywności inwestycyjnej. Dla wielu z nich to także sprawa rynkowego „być albo nie być”. Jednocześnie, podpisanie umowy z wykonawcą przed rozstrzygnięciem sądu grozi samorządom ryzykiem utraty środków z dofinansowania i zapłaty korekty finansowej w razie niekorzystnego wyroku.
W zaistniałej sytuacji, zdeterminowanej – jak wspomniałem – w głównej mierze epidemią wirusa Sars-C0v2, rozsądnym postulatem, rozwiązującym wspomniany problem, wydaje się skorzystanie z uregulowań związanych z ograniczaniem skutków pandemii i czasowe przywrócenie możliwości orzekania w procedurze odwoławczej, przewidzianej przez Prawo Zamówień Publicznych, przez właściwe sądy okręgowe, przy przekazaniu im spraw z Sądu Okręgowego w Warszawie. Niewiele natomiast poprawi sytuację wprowadzenie pomysłu orzekania w pomniejszonych składach czy też orzekanie wyłącznie na posiedzeniach niejawnych; ewentualnie rozwiązania te można wprowadzić łącznie.
W interesie wszystkich jednostek samorządu terytorialnego, bez względu na zabarwienie polityczne, jak również organów administracji rządowej, jest rozwiązanie tego problemu, zanim ta epidemiologiczna mina, podłożona pod system zamówień publicznych, eksploduje za kilka miesięcy.
Z wyrazami szacunku
Piotr Grzymowicz
Prezydent Olsztyna
Grzymowicz przypomina mi swoimi pomysłami Kononowicza.
Niestety, to że zamiast być bezpartyjny wchodził za darmo w tyłek platformie spowodowało, że każdy go dalej widzi w tym tyłku. A to że Piotruś Pan wystając z niego w połowie macha sobie nogami nie spowoduje, że nagle będzie traktowany poważnie. Zamiast tego niech się skupi na zarządzaniu miastem, bo tu potrzeba podstawowych rzeczy – dziury polatać, poodsniezac, trawę w lecie skosić, dzikami się zająć, prowadzić politykę mieszkaniowa przejrzysta dla mieszkańców, zająć się poziomem imprez kulturalnych, a właściwie jego brakiem, nie likwidować czego popadnie (ostatnio np. szkoła dla głuchych dzieci czy osir), ogarnąć obiekty sportowe, w tym dla dzieciakow, żeby… Czytaj więcej »